
Listy z donosami od kobiet były jednym z dowodów, a być może także impulsem dla Jarosława Kaczyńskiego do działania w sprawie Bartłomieja Misiewicza w 2017 roku. O sprawie informuje „Fakt”.
W jednym z takich listów uczestniczka procesu rekrutacji w PGE GEiK, kierowanej wówczas przez Sławomira Zawadę, skarżyła się prezesowi PiS oraz prokuraturze, że szef spółki wraz z Bartłomiejem Misiewiczem mieli proponować jej pracę w zamian za usługi seksualne.
Jak podaje „Fakt”, powołując się na źródła w PiS-ie, takich listów było więcej i to one miały być faktycznym powodem powołania partyjnej komisji, która w kwietniu 2017 roku wyrzuciła Misiewicza z szeregów ugrupowania.
„Bartłomiej Misiewicz nie ma kwalifikacji do pełnienia funkcji w sferze administracji publicznej, spółkach Skarbu Państwa i innych sferach życia publicznego” – orzekła wówczas oficjalnie komisja w składzie Joachim Brudziński, Mariusz Kamiński, Marek Suski, Karol Karski.
Według informacji tabloidu, faktycznym powodem wyrzucenia z PiS-u Misiewicza i Zawady były donosy.
Źródło: fakt.pl