
Mężczyzna, który w środę zabarykadował się na poddaszu domu wielorodzinnego w Jastrowiu (Wielkopolskie) i groził wysadzeniem budynku, został zatrzymany przez grupę antyterrorystów po tym, jak podpalił strych. Strażacy szybko ugasili pożar.
Policja i grupa negocjatorów przez ponad dobę próbowała nakłonić mężczyznę do opuszczenia budynku.
„Staraliśmy się go przekonać, żeby nie robił sobie krzywdy i zapewnialiśmy mu pomoc. W pewnym momencie policjanci usłyszeli syk gazu z butli i chwilę później wybuchł pożar. Natychmiast do akcji ruszyli strażacy, którzy razem z komandosami przez dziurę w dachu dostali się do domu i wyciągnęli mężczyznę. Trafił on do szpitala z poparzeniami, na tę chwile trudno powiedzieć, jak poważnymi” – powiedział PAP rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak dotąd nieznane są przyczyny jego zachowania.
„Negocjatorzy mówili, że był bardzo utrudniony z nim kontakt. Nie wiemy, co było impulsem jego działania, ale na pewno będziemy to ustalać” – dodał Borowiak.
Osiem jednostek straży pożarnej dość szybko ugasiło pożar, który zniszczył część dachu budynku.
Pierwsze zgłoszenie o zajściu policja otrzymała w środę po południu.
„Policjanci podjęli interwencję w związku z konfliktem domowym, do którego doszło w tym budynku, w środę ok. godz. 18. Mężczyzna, jedna ze stron tego konfliktu, zabarykadował się na poddaszu i groził wysadzeniem budynku za pomocą butli gazowej. Od tego czasu były prowadzone negocjacje” – wyjaśnił rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Złotowie Maciej Forecki. (PAP)