
Jeszcze w tym tygodniu do sądu w Piotrkowie Trybunalskim trafi zażalenie prokuratury na decyzję o niezastosowaniu aresztu wobec Kamila Durczoka – poinformował portal wpolityce.pl, powołując się na źródła związane z Prokuraturą Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim.
Wracający z urlopu nad morzem Durczok przejechał pijany około 400 kilometrów, by w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego na A1 rozbić swoje BMW. Do zdarzenia doszło w piątek 26 lipca. Jak relacjonowali świadkowie, wysiadając z auta kompletnie się zataczał. Wydmuchał 2,6 promila.
Szczęście w nieszczęściu, że nikomu nic się nie stało. Durczok rozwalił „tylko” słupki na autostradzie. Jeden z nich uderzył w jadący z naprzeciwka pojazd, ale nie wyrządził większych szkód.
Durczok zeznania złożył dopiero, gdy całkowicie wytrzeźwiał, czyli po dwóch dniach. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości. Grozi za to kara od 9 miesięcy do 12 lat więzienia. Drugi to kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, za co grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.
15 tysięcy za wolność
Durczok przyznał się jedynie do drugiego zarzutu. Prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt dla oskarżonego, ale sąd nie przychylił się do wniosku. Zgodził się na wyjście Durczoka z aresztu po wpłaceniu 15 tys. zł poręczenia.
Teraz prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu. – Jeszcze w tym tygodniu, do piątku, do sądu trafi sporządzane zażalenie Prokuratury Rejonowej w Piotrkowie Trybunalskim – oświadczył Witold Błaszczyk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Prokuratura zbada też sprawę domniemanej 20-letniej pasażerki, która według relacji mediów jechała razem z Durczokiem. Po spowodowaniu przez dziennikarza wypadku, miała się „ewakuować” z miejsca zdarzenia i wrócić nad morze, gdzie przez poprzednie dni imprezowała wraz 51-latkiem.
Źródło: wpolityce.pl/nczas.com