Oblicza socjalizmu. Ksiądz sprzedawał lody, żeby zebrać na remont. Ktoś doniósł i sanepid zakazał mu działalności

Lody domowej roboty sprzedawane przez księdza/fot. Facebook Zbiórka dla Jana
Lody domowej roboty sprzedawane przez księdza/fot. Facebook Zbiórka dla Jana
REKLAMA

Ksiądz Marcin Chudzik, proboszcz z Gnojna sprzedawał lody domowej roboty. W ten sposób chciał zebrać pieniądze na remont zabytkowego kościoła. Ktoś jednak postanowił poczuć się jak wzorowy obywatel PRL i złożył donos do sanepidu. Na tym zakończyła się przedsiębiorczość duchownego.

Kapłan znany był z przedsiębiorczych akcji. Kiedyś zasłynął robieniem skarpet na drutach, które licytował na Facebooku. Chciał w ten sposób zebrać pieniądze na remont XVIII-wiecznego kościółka w Starym Bublu w gminie Janów Lubelski.

REKLAMA

W lecie kapłan chciał sprzedawać lody robione przez panie z koła gospodyń wiejskich z Gnojna. Przez trzy niedziele inicjatywa się kręciła, lody schodziły. Wszyscy byli zadowoleni.

W środę jednak na facebookowym profilu „Zbiórka dla Jana” pojawił się wpis księdza proboszcza. – W wyniku telefonu od pani z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białej Podlaskiej, informujemy o zakończeniu akcji z lodami. Sanepid dowiedział się o akcji z mediów. Trzeba liczyć się z tym, że może być kontrola i kara – napisał ks. Chudzik.

Internauci byli oburzeni. Jak się okazało, ktoś złożył donos na księdza. – Marcin Nowik, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej tłumaczy, że wpłynęła skarga od mieszkańca gminy – podaje „Dziennik Wschodni”.

Ksiądz mógłby te lody sprzedawać, ale musi spełnić pewne wymagania zawarte w unijnych dyrektywach. Produkcja żywności obarczona jest bardzo restrykcyjnymi przepisami, a lody są w wyższej grupie ryzyka – mówi dyrektor. – Przy ich produkcji używa się choćby jajek czy mleka, a to są produkty które mogą powodować zatrucia – dodaje.

Źródła: dziennikwschodni.pl/facebook.com

REKLAMA