
Socjalistyczny rząd Hiszpanii postanowił powołać do służby w „drogówce” drony. Teraz z nieba zaczną spływać… mandaty. Orwell w praktyce.
Na razie do „służby” powołano trzy drony wyposażone w kamery o dużej rozdzielczości na Wyspach Kanaryjskich i kilkanaście w metropolii. Mogą one zaglądać nawet do wnętrza pojazdu. Hiszpańska Generalna Dyrekcja Ruchu Drogowego (DGT) skierowała je do patrolowania tras szybkiego ruchu i autostrad w całym kraju.
Drony mają robić zdjęcia samochodom, które nie respektują ograniczeń prędkości, więc ta inwestycja szybko się zapewne zwróci. Na razie jest to eksperyment, a drony mają być uaktywniane zwłaszcza w weekendy, święta i dni wyjazdów wakacyjnych.
Do końca sezonu letniego nad drogami ma latać ponad 30 dronów, skoordynowanych z pracą policji drogowej. Dodatkowo drony będą śledziły pojazdy na rejestracji Maroka, Chodzi tu podobno o zagrożenie terroryzmem, ale nie wykluczone, że także o trasy przemytników narkotyków.
Biorąc pod uwagę dość radosną recepcję poczynań Hiszpanów w innych krajach, tylko czekać, aż ta metoda „przyjmie się” w całej UE.
Des amendes vont tomber du ciel : l'Espagne commence à utiliser des drones pour sanctionner les infractions au code de la route. 3 drones équipés de caméras survoleront les routes pour détecter les comportements dangereux, aux îles Canaries puis dans le reste du pays #AFP pic.twitter.com/DhkaI0zNo1
— Agence France-Presse (@afpfr) August 2, 2019
Źródło: PAP/ AFP