Szokujące wyniki sekcji zwłok po wybuchu gazu w Bytomiu. „Matka z dziećmi nie zginęły od eksplozji”

Krajobraz po wybuchy kamienicy w Bytomiu / Fot. PAP
Krajobraz po wybuchy kamienicy w Bytomiu / Fot. PAP
REKLAMA

Prokuratura ma już częściowe wyniki sekcji zwłok ofiar wybuchu gazu w Bytomiu. Wiadomo, że to nie sam wybuch był bezpośrednią przyczyną zgonu 39-letniej kobiety i jej dwóch nieletnich córek. Wciąż nie wiadomo, co było dokładną przyczyną samej eksplozji. Prokuratura czeka na opinię biegłego.

Do tragedii doszło 6 lipca. Oprócz trzech ofiar śmiertelnych, poważnych poparzeń doznała przechodząca ulicą 62-letnia kobieta, a nieco mniejsze obrażenia dotknęły trzy przebywające w budynku osoby. Dwa mieszkania – to, w którym doszło do wybuchu oraz sąsiednie – nie nadają się do ponownego zasiedlenia.

REKLAMA

Protokół sekcji zwłok wskazuje, że przyczyną zgonu wszystkich trzech osób było zatrucie tlenkiem węgla. Natomiast prokurator zlecił opinię histopatologiczną i toksykologiczną i na te opinie czekamy – powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

Częściowe wyniki sekcji zwłok mogą oznaczać zatem, że 39-latka oraz jej 5- i 7-letnie córki nie żyły już w momencie wybuchu. Możliwe też, że matka oraz jej dwie córki zatruły się tlenkiem węgla wydobywającym się wraz z dymem już po wybuchu. Obie możliwości są prawdopodobne.

Jak zaznaczyła prok. Zawada-Dybek, w śledztwie trwa też kompletowanie innego materiału dowodowego. Jeszcze nie zostali przesłuchani wszyscy świadkowie i nie została zgromadzona cała dokumentacja. Kluczowa w postępowaniu będzie opinia biegłego z zakresu ochrony pożarowej, który wypowie się na temat przyczyn wybuchu.

W akcji gaszenia pożaru po wybuchu uczestniczyło łącznie 30 zastępów straży pożarnej. Marek Trefon, zastępca komendanta miejskiego PSP w Bytomiu, pytany o przyczyny rozszczelnienia instalacji wskazał m.in. możliwe „samoczynne uszkodzenie połączeń gwintowych czy kuchenki gazowej”, a także że „zainicjowane mogło być też np. przeskokiem ładunku elektrycznego”. Zaznaczył jednak, że faktyczną przyczynę ustalą biegli.

REKLAMA