MSW Egiptu przyznaje: to był zamach terrorystyczny. Zginęło co najmniej 20 osób

Krajobraz po wybuchu w Kairze. Na zdjęciu zniszczony budynek centrum onkologii / Fot. PAP
Krajobraz po wybuchu w Kairze. Na zdjęciu zniszczony budynek centrum onkologii / Fot. PAP
REKLAMA

W centrum Kairu nastąpił wybuch, w którym zginęło co najmniej 20 osób. Choć początkowo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Egiptu twierdziło, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, to po kilku godzinach przyznało: to był zamach terrorystyczny. Kolejny w ostatnich latach.

Do wybuchu doszło po kolizji jadącego „pod prąd” samochodu z trzema innymi pojazdami. Wszystko wydarzyło się w pobliżu egipskiego instytutu onkologii, w okolicy, w której znajdują się budynki rządowe, w tym ministerstwo sprawiedliwości i biuro premiera, a także przedstawicielstwa dyplomatyczne wielu państw.

REKLAMA

Jak na razie wiadomo o 20 ofiarach śmiertelnych, a 47 osób jest rannych. Służby nie wykluczają jednak, że liczba ta wzrośnie. Przeszukiwany jest Nil, gdyż świadkowie widzieli, jak niektórzy wpadali do rzeki. W wyniku eksplozji część budynku instytutu onkologii została doszczętnie zniszczona. 78 pacjentów zostało ewakuowanych, 3 jest w stanie ciężkim.

W pierwszych godzinach po tragedii MSW Egiptu twierdziło, że doszło po prostu do wypadku samochodowego. Wiary oficjalnej wersji nie dawali jednak nawet Egipcjanie. Ostatecznie władze przyznały, że doszło do zamachu terrorystycznego.

W samochodzie znaleziono liczne materiały wybuchowe. Według MSW Egiptu za atak terrorystyczny odpowiada grupa Harakat Sawad Misr (HASM). To założona w 2015 organizacja – uznana za terrorystyczną. Jej członkowie mieli powiązania z egipskim Bractwem Muzułmańskim i przeprowadzili już kilka zamachów na terenie Egiptu.

Samochód przewoził materiały wybuchowe, a kolizja doprowadziła do ich detonacji – powiedział minister spraw wewnętrznych. – Według naszej wiedzy, samochód jedynie transportował materiały wybuchowe do miejsca, w którym miały zostać rzeczywiście wykorzystane – dodał.

Timothy Kaldas z Instytutu Polityki Bliskiego Wschodu Tahrir nie wierzy jednak w te ustalenia. Powiedział, że jest mało prawdopodobne, aby władze egipskie posiadały w tym momencie wystarczającą ilość informacji do stwierdzenia, że to właśnie HASM jest odpowiedzialny za atak.

Grupa HASM była raczej nieaktywna przez ostatnie lata. Od czasu do czasu słyszeliśmy o nich, ale nie byli tak aktywni, jak w przeszłości. Byłoby zaskakujące, gdyby pojawili się ponownie na scenie. Możliwe, że rząd Egiptu przypisuje im zbrodnię, by obwinić Bractwo Muzułmańskie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zamachu dokonała inna grupa – powiedział na antenie „Al Jazeera” Kaldas.

Islamscy bojownicy systematycznie atakują policję i wszelkie instytucje od czasu obalenia w 2013 roku prezydenta Mohameda Morsiego. Dwa lata później w jednym z zamachów zginął prokurator generalny Egiptu, Hisham Barakat. Innym razem w samochodzie pułapce umieszczona była bomba, która po eksplozji zniszczyła część włoskiego konsulatu na placu Tahrir.

W 2014 r. cztery wybuchy jednego wieczoru zabiły sześć osób i raniły 80. Do najtragiczniejszego w skutkach zamachu doszło w 2017 roku, kiedy w ataku na meczet na półwyspie Synaj zginęło 305 osób, w tym 27 dzieci, a 128 osób odniosło obrażenia. Sprawcy mieli przy sobie flagę Państwa Islamskiego.

Źródło: aljazeera.com/nczas.com

REKLAMA