
Rosja oskarżyła w czwartek niemieckiego nadawcę Deutsche Welle o nawoływanie Rosjan do udziału w ostatnich antyrządowych protestach w Moskwie. Zapowiedziała, że na mocy krajowych przepisów podejmie działania przeciwko DW, jeśli będzie ponawiać takie apele.
Rosyjskie MSZ wezwało w czwartek charge d’affaires ambasady Niemiec w Moskwie Beate Grzeski, żeby zaprotestować przeciwko relacjonowaniu przez niemiecką telewizję antyrządowych manifestacji, które miały miejsce w ostatnich tygodniach w stolicy Rosji – podaje agencja EFE.
Jak poinformował resort w wydanym komunikacie, przekazano niemieckiej dyplomatce, iż zamieszczane przez Deutsche Welle w mediach społecznościowych wezwania do mieszkańców Moskwy, aby wzięli udział w masowych nielegalnych akcjach, „są nie do przyjęcia”.
Według MSZ, postępowanie DW „sprzeczne jest z zasadami zawodowej etyki dziennikarskiej i stanowi próbę ingerencji w wewnętrzne sprawy Rosji przez niemiecką korporację medialną”.
Już w poniedziałek rosyjskie MSZ oskarżyło DW o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Rosji.
„Oficjalne kanały mediów społecznościowych rosyjskiego serwisu DW były wykorzystywane do nawoływania do masowego udziału w nielegalnych protestach” – powiedziała jego rzeczniczka Maria Zacharowa. Nie przedstawiając dowodów, oświadczyła w rosyjskiej telewizji państwowej, że DW w języku rosyjskim opublikowało wezwanie do działania, skierowane do mieszkańców Moskwy i wzywające ich, aby wyszli na ulice.
DW oświadczyła wówczas na stronie internetowej, że odrzuca zarzuty, uważając je za związane z aresztowaniem jej korespondenta Siergieja Dika, gdy relacjonował protesty w Moskwie 27 lipca. Na razie DW nie odniosła się do czwartkowego komunikatu rosyjskiego MSZ.
W poniedziałkowych komentarzach na temat sobotnich demonstracji w stolicy Rosji niemieckie media zgodnie oceniały, że protesty mogą stanowić zagrożenie dla prezydenta Władimira Putina, co tłumaczy brutalność, z jaką władze traktują ich uczestników.
W niedzielę ministerstwo spraw zagranicznych Niemiec zażądało uwolnienia setek demonstrantów, którzy dzień wcześniej zostali zatrzymani w Moskwie. Domagali się oni dopuszczenia kandydatów opozycji do startu we wrześniowych wyborach lokalnych w rosyjskiej stolicy.
Podczas demonstracji w Moskwie zatrzymano prawie 830 osób. Zarzuca się im głównie naruszenie przepisów o masowych protestach i niepodporządkowanie się poleceniom funkcjonariuszy policji. Przewidziane w takich przypadkach kary to grzywny i areszt do piętnastu dób.
Według relacji świadków protest był spokojny. Mimo to funkcjonariusze policji i Gwardii Narodowej zachowywali się brutalnie.
W związku z akcjami protestu w Moskwie 27 lipca i 3 sierpnia sądy wymierzyły kary aresztu 109 osobom, a na ok. 400 osób nałożyły grzywny. 89 osób ukarano aresztem w związku z demonstracją 27 lipca, a 20 osób – z akcją 3 sierpnia. Karę grzywny nałożono na 30 osób w związku z sierpniową demonstracją, a na 376 osób w związku z akcją z końca lipca. Dwie osoby mają także odbyć prace przymusowe. (PAP)