
Państwo polskie zajmuje się stadniną koni w Janowie Podlaskim, co samo w sobie jest jakimś absurdem, ale najgorsze jest to, że pod rządami PiS nawet to Polsce nie wychodzi. RMF FM donosi, że stadnina notuje potężne straty, a wyniki kontroli są miażdżące.
Czemu Rzeczpospolita Polska ma swoją własną stadninę koni, którą opiekują się politycy? Czy powinniśmy mieć jeszcze państwowy ogródek, państwowego psa i kota i na przykład państwową wypożyczalnie kaset wideo? Wszystkim tym oczywiście zajmowaliby się jacyś urzędnicy.
Państwowa opieka nad paroma końmi jest jakimś socjalistycznym absurdem ale skoro już żyjemy w tym złym postkomunistycznym śnie to powinniśmy wymagać od polityków, żeby przynajmniej zajmowali się tymi arabami dobrze – no bo po prostu szkoda zwierząt.
Tymczasem politycy z partii rządzącej nawet z tym sobie nie radzą. Dziennikarze RMF FM dotarli do dokumentów z których wynika, że stadnina w Janowie Podlaskim zamknęła 2018 rok ze stratą rzędu 3 237 243 złotych 96 groszy. Strata jest dwa razy większa niż w roku 2017, natomiast w roku 2015 stadnina była 3,2 mln zł na plusie – od tego czasu z kasy „wyparowało” więc około 6,4 mln zł.
Jakby tego było mało drastycznie pogorszyły się również warunki w jakich trzymane są zwierzęta. Z udostępnionych przez radio dokumentów wynika, że w pomieszczeniach, w których przetrzymuje się zwierzęta ściany są oblepione odchodami, a z nimi zmieszana jest również ściółka.
Same zwierzęta również pokryte są zaschniętą skorupą z odchodów. No po prostu wszystko w g… roźnym dla zdrowia zwierząt nieporządku.
Prócz odchodów w wielu miejscach pojawia się pleśń.
Tak wygląda dziś stadnina, która kiedyś uważana była za wizytówkę Polski. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że politycy PiS-u zlitują się w końcu nad zwierzętami i sprywatyzują to miejsce, tak jak trzeba było to zrobić już dawno temu.
Źródło: RMF FM