Radna m. st. Warszawy Agata Diduszko w oparach sowieckiej demagogii z elementami stalinizmu: nie ma agresji wobec kapłanów, ale za to księża biją dzieci…

Agata Diduszko, wdowa po św. pamięci Wojciechu Diduszko, który w grudniu 2016 poległ pod Sejmem, ale nadludzkim wysiłkiem woli zmartwychwstał
Agata Diduszko, "wdowa" po Wojciechu Diduszko, który w grudniu 2016 poległ pod Sejmem, ale nadludzkim wysiłkiem woli zmartwychwstał
REKLAMA

„To przemoc księży wobec dzieci – ta seksualna, ta fizyczna i ta psychiczna – jest w Polsce problemem systemowym. Jeśli chcecie go rozwiązać, to lepiej nie liczcie na PiS. Liczcie na siebie i przestańcie w końcu posyłać swoje dzieci na religię” – apeluje w „Krytyce Politycznej” Agata Diduszko-Zyglewska.

Jej argumentacja jest czystą formą dyskusji znanej jeszcze z czasów istnienia ZSSR, kiedy to na każdy argument o nieludzkości panującego tam systemu, propagandyści Kremla odpowiadali – „a u was biją Murzynów”.

REKLAMA

„W Polsce biją księży? No cóż, te kilka przypadków z ostatnich tygodni z pewnością powinno zostać poddane drobiazgowemu śledztwu, a sprawcy powinni stanąć przed sądem. Oczywiście śledczy nie powinni zaniedbać tropu związanego z możliwością ewentualnej prowokacji, bo zastąpienie w głowach zszokowanych Polaków obrazu bezkarnego księdza-molestatora obrazem księdza-ofiary pobicia byłoby zapewne fortunnym zwrotem akcji dla niektórych kościelnych fundamentalistów”. Tak Diduszko rozprawia się z następującymi po sobie przypadkami ataków na księży Kościoła katolickiego.

Rozgrzesza z nagonki na Kościół swoje środowisko i wskazuje, co najwyżej na jakieś motywacje chuligańsko-alkoholowe. Za to po drugiej stronie to ho, ho… „Bezkarni molestatorzy i gwałciciele w sutannach”, „bezkarni biskupi w typie Jędraszewskiego, Wojdy czy Milewskiego, którzy otwarcie nawołują do nienawiści i przemocy wobec osób (także przecież nastolatków) LGBTQ”, którym chodzi „o zwyczajną fizyczną przemoc wobec dzieci”, czy księża-katecheci, którzy podobno biją dzieci po twarzy rękami, okładają książkami po głowie, szarpią i wyzywają.

To wszystko okraszone szczegółowym opisem 6 przypadków ewidentnego łamania prawa i „mapą pedofilii i przemocy”, ze stwierdzeniem, że to „problem systemowy”. W czasach mojej młodości karierę robił „Krótki słownik filozoficzny” Rozentala i Judina, czyli rodzaj stalinowskiego katechizmu. Tw(f)urczość Diduszko pokazuje, że mogłaby się tam załapać na współautorkę. Ów „Słownik” jednak śmieszył lepiej od tekstów kabaretowych tylko na początku lektury. Później nadchodziły jedynie mdłości.

Źródło: Krytyka Polityczna

REKLAMA