Tak się kończy rozdawnictwo PiSu. System równych emerytur dla wszystkich będzie analizowany po wyborach

fot. archiwum nczas.com
fot. archiwum nczas.com
REKLAMA

PiS obawia się rosnącej grupy biednych emerytów, którzy mogą zwrócić się przeciwko partii rządzącej. Po wyborach planuje analizę obecnego systemu emerytalnego i możliwości jego reformy.

Pod hasłem reforma kryje się stworzenie systemu równych emerytur dla wszystkich, który oparty byłby na pięciu filarach.

REKLAMA

Powodem zmian jest rosnąca grupa osób otrzymujących świadczenia, które nie wystarczają na życie. Już dziś ćwierć miliona Polaków dostaje głodowe emerytury, nawet po kilka groszy miesięcznie. Niedługo grupa z głodowymi emeryturami urośnie do pół miliona ludzi. Dodatkowo 215 tys. osób dostaje minimalne świadczenie w wysokości 1100 zł, czyli ok. 900 zł na rękę.

Pomysł PiS opiera się na stworzeniu pięciu filarów emerytalnych. Pierwszym byłaby emerytura obywatelska, oparta prawdopodobnie na dzisiejszym świadczeniu minimalnym.

Drugi filar powiązany byłby ze składkami, ale o wiele mniejszymi niż obecnie. Teraz ZUS na składki zabiera nam z wypłaty ok. 20 proc. Po zmianach mogłoby być to np. 5 lub 10 proc.

Trzeci i czwarty filar bazowałyby na:

  • Pracowniczych Programach Emerytalnych jako formie zorganizowanego, grupowego, systematycznego oszczędzania na przyszłą emeryturę,
  • Pracowniczych Planach Kapitałowych, zasilanych z trzech źródeł: od pracownika, od pracodawcy oraz z Funduszu Pracy,
  • Indywidualnych Kontach Emerytalnych, będących formą indywidualnego, dobrowolnego oszczędzania na przyszłe świadczenia emerytalne.

Piąty filar to „zabezpieczenie oparte na silnej rodzinie lub innych indywidualnych formach oszczędzania”.

Eksperci zgłaszają wiele wątpliwości do pomysłu, poza aspektem silnie demotywującym do intensywnej pracy i oszczędzania. Głównym problemem jest gwałtownie spadająca aktywność zawodowa Polaków. W I kwartale 2019 roku liczba ludności aktywnej zawodowo w wieku 15 lat i więcej wynosiła 16,94 mln osób, z czego 16,27 mln to pracujący, a 666 tys. – bezrobotni. W sytuacji 13,36 mln biernych zawodowo, na każde 1000 pracujących osób przypadają 862 osoby bezrobotne lub bierne zawodowo.

Każdy legalnie pracujący ma na utrzymaniu coraz większą rzeszę niepracujących. Premier Mateusz Morawiecki już dwa lata temu oznajmił, że można sobie wyobrazić za 5, 10, 15 lat system obywatelski z zachowaniem komponentu solidarnościowego – w domyśle „wszystkim po równo”.

Źródło: innpoland.pl / serwisemerytalny.rp.pl

REKLAMA