Anna Mucha przebywa obecnie w Hongkongu. Aktorka na bieżąco relacjonuje sytuację na lotnisku, która uniemożliwia jej wylot. W ostatnim czasie w Hongkongu mają miejsce wielkie manifestacje, przez co codzienne funkcjonowanie tam jest mocno utrudnione.
Anna Mucha chętnie dzieli się swoimi przeżyciami z podróży w mediach społecznościowych. Nie inaczej jest w przypadku ostatniego wyjazdu do Hongkongu.
W Hongkongu trwają obecnie manifestacje w których bierze udział ponad dwa miliony ludzi. Mucha zdradza, że protestujący walczą o zachowanie swoich podstawowych praw i chcą, by policja i władze traktowały ich z należytym szacunkiem. Manifestacje te są organizowane w dużej części na lotnisku.
W związku z tymi wydarzeniami, większość lotów została odwołana. Turyści są raczej wyrozumiali dla mieszkańców Hongkongu, aczkolwiek zdarzają się wyjątki.
– Ci ludzie walczą o swoją przyszłość, a nas najgorsze, co może spotkać to jeszcze jedna noc w Hongkongu – mówi na Instastory aktorka.
Mucha nie kryje jednak swojego oburzenia sytuacją, która miała miejsce na jej oczach.
– Ale się zdenerwowałam przed chwilką. Jakaś głupia, starsza pani, Amerykanka, Angielka – nie mam pojęcia – podeszła do protestujących z pretensją o to, że ona nie może wyjechać na wakacje. Powiedziałam: „Stara – oczywiście byłam miła – generalnie miałaś wakacje wcześniej, będziesz miała wakacje później. O co ci chodzi?”. Jakby jej cholera jasna, białej kobiety nie było stać na to, żeby wziąć łódeczkę… Wakacje to stan umysłu. Dobra? Możesz mieć wakacje w Radomiu! Ja na przykład się czuję fantastycznie w Radomiu! A ci ludzie walczą o ważniejsze sprawy – relacjonuje.
Wypowiedź aktorki stała się przedmiotem komentarzy internautów. Jedni chwalą jej postawę wspierającą protestujących, drudzy z kolei zarzucają brak szacunku wobec starszych.
Źródło: pomponik.pl