PiS cofa się i przesuwa czerwoną linię obrony wobec ofensywy LGTB?

Szef MSWiA Joachim Brudziński PAP/ Łukasz Gągulski
Szef MSWiA Joachim Brudziński PAP/ Łukasz Gągulski
REKLAMA

PAP donosi, że szef sztabu wyborczego PiS Joachim Brudziński zadeklarował dzisiaj, że „nie będzie zgody PiS na adopcję dzieci przez pary homoseksualne”. Pozornie brzmi ładnie, ale co to może oznaczać?

Postulat zgody na „rodzicielstwo” dla par jednopłciowych to przecież dwa przystanki „etapowania” dalej, niż obecne postulaty tego środowiska.

REKLAMA

Na razie jesteśmy przecież na poziomie „związków partnerskich”, za którymi dopiero znacznie później pojawi się postulat zrównania takich związków z normalnymi małżeństwami, a dzieci to postulat w Polsce jeszcze późniejszy…

Tymczasem Joachim Brudziński od razu się cofa na przedostatnią linię obrony, bo trudno inaczej zrozumieć inaczej jego deklarację, że „Nie będzie zgody PiS na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Nie będzie zgody PiS, aby terminy matka, ojciec zamienić zapisami +rodzic jeden+, +rodzic dwa+, aby zmieniać dokumenty w urzędzie stanu cywilnego”.

Ustępstw jest więcej. Tolerancja – tak, afirmacja – nie” – oświadczył bowiem szef sztabu PiS. Z tym, że powołanie się na ową „tolerancję” to już kapitulacja. Dzisiaj znaczenie słowa tolerancja należy tylko do opinii, która wyraża zasadę „Róbta, co chceta!”.

PiS nie od dzisiaj pokazuje, że używa tematu postulatów środowiska LGTB czysto instrumentalnie i znając sprzeciw Polaków wobec tej mody, składa deklaracje bez pokrycia.

Jak do tej pory władza przez 4 lata nie wycofała się z ani jednego podpisanego wcześniej międzynarodowego dokumentu, który pośrednio zawierał tezy takich ideologii. Teraz Joachim Brudziński opowiada, że „nie będzie zgody PiS” na adopcję dzieci”, kiedy na tapecie jest tylko temat „związków partnerskich”. Tromtadaracja i tyle…

Na koniec jeszcze tylko słowa znanego teologa prof. St. Grygla, które mówią o tym, że nie może tu być żadnego dialogu, ale też i tolerancji, bo są to rzeczywistości wykluczające się: „Tęcza przymierza Boga z człowiekiem ma siedem sakramentalnych barw. One stanowią życie Kościoła. Wszystkie mówią o miłości, która w nich się objawia i urzeczywistnia. Brak w tęczy jednego koloru sprawia, że przestaje ona być epifanią światła Bożej Miłości, rozczepionego na siedem kolorów. W ludzką miłość, która jest odbiciem Miłości, jaką jest Bóg, fałszywa tęcza wprowadza chaos, w którym umysł i serce człowieka ulegają znieprawieniu i zniewoleniu”.

Źródło: PAP/ Teologia Polityczna

REKLAMA