Turystka z Ameryki Południowej, która leciała tranzytem przez Francję do szpitala w Genewie, trafiła do aresztu administracyjnego

Na lotnisku Fot. ilustr. Twitter
REKLAMA

Pod koniec lipca służby francuskie zatrzymały trzy turystki z Ameryki Południowej na lotnisku Roissy-Charles de Gaulle, które miały tam przesiadkę na iny lot. Osadzono je niczym nielegalne migrantki najpierw w areszcie w Paryżu, a później w ośrodku retencyjnym w Oissel niedaleko Rouen.

Jedna z kobiet pochodziła z Wenezueli, dwie pozostałe z Kolumbii. Zatrzymano je niezależnie od siebie, na lotnisku paryskim pomiędzy 22 a 29 lipca. Żadna z nich nie planowała pozostać we Francji, leciały tranzytem do Genewy i Madrytu.

REKLAMA

Każda z turystek trafiła do aresztu administracyjnego z innego powodu. Jedna nie umiała potwierdzenia o rezerwacji hotelu w Szwajcarii, inna miała przy sobie zbyt niską kwotę pieniędzy na cały pobyt.

Teoretycznie straż graniczna miała prawo do wątpliwości, ale sprawą zainteresowały się media. Wenezuelka leciała np. do Szwajcarii na konsultację medyczną w szpitalu w Genewie. Panie skarżyły się, że traktowano je jak przestępczynie. 11 sierpnia stanęły przed sądem w Rouen, który uznał, że nie było podstaw do pozbawiania ich wolności.

Zostały zwolnione i oczekują na procedurę wydalenia z Francji. W tym samym czasie przez Alpy i Ren przeszły zapewne do tego kraju setki nielegalnych migrantów, a powiedzenie, że nie wie lewica, co czyni prawica nabiera nad Sekwaną nowego sensu.

Źródło: France Info

REKLAMA