Ministerstwo Sprawiedliwości stoi za zorganizowanymi akcjami w mediach oraz internecie, które miały skompromitować sędziów sprzeciwiających się reformom w wymiarze sprawiedliwości. Wstrząsający proceder ujawnił „Onet”.
Akcję koordynował wiceminister sprawiedliwości, prawa ręka Zbigniewa Ziobry – Łukasz Piebiak. Wykorzystywał do tego anonimowe konta w mediach społecznościowych, głównie na Twitterze, angażując użytkowników popierających Prawo i Sprawiedliwość.
Przede wszystkim uderzono w szefa Stowarzyszenia „Iustitia”, profesora Krystiana Markiewicza. – Akcja dyskredytowania głośnego krytyka polityki PiS (…) opierała się na anonimowej historii zawierającej plotki, pogłoski i domysły na temat jego życia prywatnego, w tym intymnych kontaktów z kobietami oraz sposobów budowania swojej pozycji w środowisku sędziowskim – pisze „Onet”.
Informację do mediów anonimowo rozsyłała kobieta o imieniu Emilia. Redakcja „Onetu” jest w posiadaniu pełnych danych personalnych kobiety, ale ich nie ujawniła. Była ona w stałym kontakcie z wiceministrem Piebiakiem, z którym ustalała linię ataków na przeciwników rządu. Prywatnie Emilia związana jest z sędzią, jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa.
„Za czynienie dobra nie wsadzamy”
– Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem, to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak, jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę, ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą – pisała Emilia do Piebiaka ws. Markiewicza.
– Za czynienie dobra nie wsadzamy – odpisał jej wiceminister sprawiedliwości i podał domowy adres Markiewicza. Czterostronicowy anonim zawierający pomówienia trafił łącznie do 2,5 tys. adresatów. – Ludzie to rozniosą, a Markiewicz przygaśnie wiedząc co na niego jest – dodawał Piebiak.
Na celownik wzięto nie tylko prof. Markiewicza. W maju 2018 roku na antenie TVP wyemitowano reportaż o sędzim Piotrze Gąciarku, który nawiązał przez internet znajomość z pewną kobietą, Polą F. Wysyłał jej kosztowne prezenty i pożyczył pieniądze. Kobieta została ostatecznie prawomocnie skazana za wyłudzenia, natomiast w TVP przedstawiono ją jako ofiarę.
– Może wybuchnie mała afera w programie „Alarm”. Mam nadzieję, że nie zawiodłam – pisała do Piebiaka Emilia. – Super, właśnie przesyłam szefowi, by i on się ucieszył – odpowiedział wiceminister. „Onet” zapewnia, że każdą zorganizowaną akcję najpierw osobiście zatwierdzał Piebiak.
Zaszkodziła 20 sędziom
Działająca w internecie pod pseudonimem Emilia w bardzo ostrych słowach atakowała przeciwników politycznych Prawa i Sprawiedliwości. Do sędziego Waldemara Żurka pisała m.in. „Wyp…!!! Przynosisz uczciwym sędziom wstyd a Polsce hańbę”. W innym wpisie dodała: „won z Polski gnido”.
W rozmowie z „Onetem” Emilia wyraziła skruchę i przyznała, że „bardzo wstydzi się tego, co robiła i że swoimi działaniami mogła zaszkodzić co najmniej 20 sędziom”. Czy posypanie głowy popiłem rzeczywiście jest szczere?
Do sprawy odniosło się mnóstwo polityków oraz komentatorów życia publicznego, którzy jednoznacznie potępili cały proceder.
– Mamy do czynienia ze skandalem, ale tak naprawdę już od dwóch lat – od momentu uchwalenia ustaw sądowych. Uczestniczymy w bardzo niebezpiecznym procesie, który przybiera formę groteski i patologii. I niewątpliwie, działania władzy mają na celu upolitycznienie, zastraszanie i całkowite podporządkowanie sobie całego wymiaru sprawiedliwości – powiedział Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar.
Łukasz Piebiak z kolei przyznał przyznał, że zna Emilię, ale dodał, że „nie przypomina sobie kontaktów w sprawie Markiewicza”. Poinformował także, że nie będzie się wypowiadał o korespondencji z kobietą, a tak w ogóle, to aktualnie przebywa na urlopie.
Źródło: Onet/nczas.com