Zaginięcie Piotra Woźniak-Staraka robi się coraz bardziej tajemnicze. Trwa trzeci dzień poszukiwań po tym, jak znany milioner miał wypaść z motorówki na jeziorze Kisajno. Tymczasem rodzina zdecydowała się działać na własną rękę i wynająć prywatnego detektywa.
Piotr Woźniak-Starak zaginął w nocy z soboty na niedzielę podczas rejsu motorówką po jeziorze Kisajno na Mazurach. Poszukują go policja, straż pożarna Wojska Obrony Terytorialnej oraz specjalna firma wynajęta przez jego rodzinę.
Piotr Woźniak-Starak spędzał na łodzi czas z nowo poznaną kobietą. Zwolnił swoich ochroniarzy, a jeden z nich po zaginięciu pracodawcy miał obwiniać się i podjąć próbę samobójczą. Kobieta zdołała o własnych siłach dopłynąć do brzegu.
Do tej pory nikt z rodziny Piotra Woźniak-Staraka nie zabrał głosu w tej sprawie. Jednak jak podaje „Fakt” rodzina zdecydowała się na wynajęcie prywatnych detektywów. Poszukiwania prowadzone przez służby jak na razie nie przyniosły rezultatu.
We wtorek w poszukiwaniach bierze udział 20 osób w specjalnym oddziale z użyciem sprzętu ratunkowego, ale przede wszystkim poszukiwawczego – między innymi sonarów i robota do prac podwodnych. Aspirant Iwona Chruścicka z policji w Giżycku podkreśliła, że służby przywiązują dużą wagę do prowadzonych poszukiwań.
– Nie możemy zlekceważyć, odpuścić i nie sprawdzić każdej informacji, która się pojawia. Mamy wiedzę, że rodzina także prowadzi swoje działania. Ja wypowiadam się tylko w zakresie naszych poszukiwań – powiedziała w rozmowie z TVN24.