Były oficer KGB został doradcą prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili

Protestujący pod parlamentem Gruzini po wystąpieniu rosyjskiego deputowanego Siergieja Gawriłowa / fot. PAP/EPA
Protestujący pod parlamentem Gruzini fot. PAP/EPA
REKLAMA

Nie jest łatwo uwolnić się od postsowieckiego dziedzictwa. Prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili mianowała swoim doradcą ds. obrony i bezpieczeństwa Dmitriego Leżawę, który jest byłym oficerem sowieckiego KGB.

Decyzja została skrytykowana przez opozycję, a opinia publiczna dowiedziała się o nominacji przypadkowo, podczas jednego ze spotkań z pracownikami administracji prezydenta i przedstawicielami rządzącej partii Gruzińskie Marzenie.

REKLAMA

Według Radia Swoboda generał Leżawa był działaczem tej partii i brał udział m.in. w ubiegłorocznej kampanii przed wyborami prezydenckimi, w których zwyciężyła Zurabiszwili. Leżawa był oficerem KGB od 1983 roku do rozpadu ZSRR.

Teona Akubardia, przedstawicielka obywatelskiej rady ds. obrony i bezpieczeństwa, wyraziła niezrozumienie z powodu decyzji szefowej państwa i wskazała, że w Gruzji nie brakuje wysoko wykwalifikowanych specjalistów ds. obrony i bezpieczeństwa, którzy kształcili się na Zachodzie, a nie w szkole KGB.

Na nominację zareagowali też przedstawiciele opozycyjnej partii Zjednoczony Ruch Narodowy byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego. Zwrócili uwagę, że taka decyzja stanowi zagrożenie dla narodowego bezpieczeństwa, ponieważ „nie ma czegoś takiego jak były pracownik KGB”.

„To osoba, która pracowała w KGB, kiedy na prospekcie Rustawelego przelała się krew Gruzinów 9 kwietnia 1989 roku (wojsko rozpadającego się ZSRR krwawo spacyfikowało wielotysięczną demonstrację na ulicach Tbilisi). (…) Po rozpadzie ZSRR Rosja wywiozła z Gruzji całe archiwum KGB, teczki wszystkich oficerów KGB, ich sprawy. Wszystko to teraz jest w Moskwie” – zwrócił uwagę Dmitri Szaszkin, minister obrony Gruzji w czasach Saakaszwilego.

W związku z nominacją Leżawy Zjednoczony Ruch Narodowy zorganizował akcję protestu przed rezydencją prezydenta Gruzji. Jej uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty z hasłami „Prorosyjska Salome”, „Kupiona prezydent”, „Zdrajczyni Gruzji”, „Salome Putina”.

Źródło: PAP

REKLAMA