
W niedzielę w trybie pilnym z Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka został przeniesiony Marek Falenta. Gdy jego adwokat, Marek Małecki, pojawił się na widzenie ze swoim klientem, nie podano mu nowego miejsca pobytu biznesmena. Teraz prawnik obawia się o życie Falenty.
W poniedziałek mec. Marek Małecki zjawił się w Areszcie Śledczym Warszawa-Białołęka, aby spotkać się z Markiem Falentą.
– Okazało się, że nie ma go w miejscu osadzenia. Nikt nie chciał powiedzieć, gdzie go przeniesiono. Boję się o jego życie i zdrowie, bo w sobotę w tym samym areszcie osadzony z celi Dawida Kosteckiego – eufemistycznie mówiąc – okaleczył się, a podejrzewam, że chciał sobie odebrać życie. Tuż po tym w trybie nagłym, absolutnie nadzwyczajnym, przeniesiono mojego klienta – mówi Małecki.
Informacja o przeniesieniu Falenty została po raz pierwszy podana przez Radio Zet. Ostatecznie adwokatowi udało się ustalić, że biznesmen przebywa teraz w areszcie śledczym na warszawskim Służewcu.
– Przechodził na Białołęce badania psychologiczno-psychiatryczne, które się zakończyły. Następnie przetransportowano go do właściwej jednostki, gdzie odsiaduje karę. To standardowa procedura – informuje rzeczniczka prasowa Dyrektora Generalnego Służby Więziennej ppłk Elżbieta Krakowska.
W celi aresztu na Białołęce zmarł niedawno Dawid Kostecki. Miał on popełnić samobójstwo 2 sierpnia poprzez powieszenie się na pętli z prześcieradła, leżąc na łóżku pod kocem. Jego rodzina nie wierzy jednak w tę wersję wydarzeń.
Źródło: wp.pl