
Indonezyjska policja zastrzeliła w piątek podczas wymiany ognia członka grupy papuaskich separatystów. Od kilku dni we wschodnich prowincjach Indonezji, Papua i Papua Zachodnia, trwają gwałtowne demonstracje przeciwko dyskryminacji etnicznej i zwierzchnictwu Dżakarty.
Przedstawiciel policji Ahmad Kamal poinformował, że w wyniku wymiany ognia między funkcjonariuszami a pięcioma separatystami w mieście Wamena oprócz jednego zabitego są też ranni – jeden policjant i jeden cywil.
Władze wysłały do indonezyjskiej części Papui dodatkowo ponad 1200 policjantów celem stłumienia trwających od poniedziałku protestów, o których już pisaliśmy. Rdzenni mieszkańcy tego regionu chcieliby niepodległości lub przyłączenia do Papui Nowej Gwinei.
To największa fala demonstracji od lat. Podczas manifestacji m.in. w miastach Manokwari, Sorong czy Fakfak dochodziło do podpaleń budynków, w tym lokalnego parlamentu, sklepów, więzienia, z którego zbiegli pensjonariusze, czy siedzib różnych instytucji.
Władze odłączyły w Papui internet, a prezydent Indonezji Joko Widodo w telewizyjnym przemówieniu twierdził, że decyzja została podjęta dla… „wspólnego dobra”.
22/8/19 Nabire, West Papua
“The Indonesian State has long seen us as monkeys (since 1961 – now)” pic.twitter.com/pmzEpZ3L08
— Veronica Koman (@VeronicaKoman) August 23, 2019
Przypomnijmy, że rozruchy zaczęły się od zatrzymania papuaskich studentów popierających niezależność prowincji. W mieście Surabaya, na wschodzie Jawy, użyto wobec nich gazu łzawiącego, a po zatrzymaniach wygłaszano w mediach anty-papuaskie, rasistowskie komentarze, co wzburzyło tą społeczność.
#Indonesia's police chief Yotje Mende says that all people in West Papua who want to be free are criminals. pic.twitter.com/SGwTdcdSPr
— Free West Papua (@FreeWestPapua) August 23, 2019
Papua to była holenderska kolonia, która wbrew woli ludności została włączona do Indonezji w 1969 roku.
Źródło: PAP