Manifestacje Papuasów w Indonezji trwają, ale żarty się skończyły. Policja zabiła demonstranta

Zatrzymani Papuasi Fot. Twitter
REKLAMA

Indonezyjska policja zastrzeliła w piątek podczas wymiany ognia członka grupy papuaskich separatystów. Od kilku dni we wschodnich prowincjach Indonezji, Papua i Papua Zachodnia, trwają gwałtowne demonstracje przeciwko dyskryminacji etnicznej i zwierzchnictwu Dżakarty.

Przedstawiciel policji Ahmad Kamal poinformował, że w wyniku wymiany ognia między funkcjonariuszami a pięcioma separatystami w mieście Wamena oprócz jednego zabitego są też ranni – jeden policjant i jeden cywil.

REKLAMA

Władze wysłały do indonezyjskiej części Papui dodatkowo ponad 1200 policjantów celem stłumienia trwających od poniedziałku protestów, o których już pisaliśmy. Rdzenni mieszkańcy tego regionu chcieliby niepodległości lub przyłączenia do Papui Nowej Gwinei.

To największa fala demonstracji od lat. Podczas manifestacji m.in. w miastach Manokwari, Sorong czy Fakfak dochodziło do podpaleń budynków, w tym lokalnego parlamentu, sklepów, więzienia, z którego zbiegli pensjonariusze, czy siedzib różnych instytucji.

Władze odłączyły w Papui internet, a prezydent Indonezji Joko Widodo w telewizyjnym przemówieniu twierdził, że decyzja została podjęta dla… „wspólnego dobra”.

Przypomnijmy, że rozruchy zaczęły się od zatrzymania papuaskich studentów popierających niezależność prowincji. W mieście Surabaya, na wschodzie Jawy, użyto wobec nich gazu łzawiącego, a po zatrzymaniach wygłaszano w mediach anty-papuaskie, rasistowskie komentarze, co wzburzyło tą społeczność.

Papua to była holenderska kolonia, która wbrew woli ludności została włączona do Indonezji w 1969 roku.

Źródło: PAP

REKLAMA