Policja w Hongkongu oddała w niedzielę strzał ostrzegawczy i użyła wobec protestujących gazu łzawiącego – informują agencje. Ulicami miasta przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W wielu częściach Hongkongu wybuchły zamieszki. Normą są starcia z policją i aresztowania protestujących.
Według agencji Associated Press jeden z policjantów oddał strzał ostrzegawczy, kiedy policjanci zostali zaatakowani kijami i prętami przez grupę ludzi. Jeden z dziennikarzy publicznego nadawcy RTHK poinformował, że widział, jak umundurowany policjant oddał strzał w niebo. Do incydentu doszło po tym, gdy policja użyła gazu łzawiącego do rozproszenia grupy protestujących okupujących ulicę w dzielnicy Tsuen Wan.
W stronę policjantów leciały cegły wyrywane z chodników, rzucono też kilka koktajli Mołotowa. Ulice posmarowano detergentami, by śliska powierzchnia utrudniała pracę policji. Trzeba jednak dodać, że jest to reakcja na niezwykłą brutalność chińskiej policji.
Na ulice Hongkongu w niedzielę wyjechały też po raz pierwszy armatki wodne. AP podaje jednak, że nie zastosowano ich bezpośrednio wobec protestujących. Według mediów wystrzelono wodę z jednej z armatek, jednak nie dosięgła ona demonstrujących.
Część uczestników protestów zaznacza, że sięga po przemoc, ponieważ władze nie odpowiedziały na pokojowe demonstracje. „Eskalacja, którą teraz widać, jest wynikiem obojętności naszych władz wobec ludzi Hongkongu” – powiedział agencji AP protestujący Rory Wong.
Agencja Reutera zaznacza jednak, że znacząca większość protestujących demonstrowała w sposób pokojowy.
To 12. z rzędu weekend prodemokratycznych protestów, które pogrążyły Hongkong w największym kryzysie politycznym od jego przyłączenia do ChRL w 1997 roku.
Protestujący domagają się wycofania projektu nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który przewiduje m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych, by tam stawali przed sądami. Żądają też niezależnego śledztwa w sprawie możliwego nadużycia siły przez policję, wypuszczenia wszystkich osób zatrzymanych w związku z protestami, wycofania wobec nich określenia „zamieszki” oraz powszechnych, demokratycznych wyborów administracji i parlamentu Hongkongu.
Szefowa władz regionu Carrie Lam deklarowała zamiar podjęcia dialogu ze społeczeństwem, choć wykluczyła ustępstwa wobec protestujących. Wielokrotnie powtarzała, że projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego „jest martwy”, ale odmówiła wycofania go z parlamentu.
Jak podają brytyjskie media, brutalność wzrasta z każdą godziną, bójki na ulicach czy przepychani się w metrze to standard. Robi się niezwykle niebezpiecznie. Zresztą zobaczcie sami.
Hongkong. Trwają protesty. Trwa przemoc chińskiej policji. pic.twitter.com/xvIrOIZtkq
— Mag (@czarymarybum777) August 25, 2019
A resident of Tai Wo Hau has been beat and pushed down on floor by the Hong Kong police.
Even he is just standing there and keep saying that he lives in Tai Wo Hau .#PoliceBrutality #HongKongProtests pic.twitter.com/h2u6VpWOhT
— RobinWilde (@RobinWilde1999) August 25, 2019
#HongKongprotesters fighting back the police intervention. After a week with no serious incidents clashes and violence are back in #HongKong #HongKongprotests #antiELAB #antiELABhk pic.twitter.com/CqzPcpjuqp
— Raul Gallego Abellan (@raulgaab) August 24, 2019
#HongKongProtests #HongKong #HongKongProtesters #HongKongPolice #HongKonger #HongKongWay #chinazi #EyeforHK #HK #chinazism #NoExtraditionToChina https://t.co/AXawfjlrWL
— unbirthdaynic (@nicolehiumangm1) August 25, 2019
When HK Police meets HK citizen. Police brutality is everywhere in Hong Kong. Please help Hong Kong. We need everyone of you from the rest of world to anti the Chinazi. #HongKongProtests #PoliceBrutality #FreeHongKong #StandWithHongKong #chinazi pic.twitter.com/Yc4rvSrNlt
— 京A88519 (@A885193) August 25, 2019
Źródło: PAP/ Twitter