Do Prokuratury Rejonowej w Zakopanem 26 sierpnia br. wpłynęło zawiadomienie w sprawie ewentualnych nieprawidłowości w prowadzeniu przez TOPR akcji ratowniczej w Jaskini Wielkiej Śnieżnej.
Śledztwo ma ustalić, czy wykorzystano wszystkie środki, aby akcja ratowania grotołazów zakończyła się powodzeniem.
– Faktycznie takie zawiadomienie wpłynęło. Chodzi o ewentualne nieudzielenie pomocy osobom, które znalazły się w bezpośrednim zagrożeniu życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, to jest czyn z artykułu 162 paragraf 1 Kodeksu Karnego – potwierdziła szefowa zakopiańskiej prokuratury, Barbara Bogdanowicz.
Prokurator wyjaśniła, że wobec każdego zawiadomienia, które wpływa do prokuratury, musi być przeprowadzone postępowanie sprawdzające. Zawiadomienie wpłynęło od osoby prywatnej. – Musimy sprawdzić, czy okoliczności wskazane w zawiadomieniu wypełniają znamiona przestępstwa – dodała.
Prokurator rejonowa wystąpiła już do prokuratora okręgowego z wnioskiem o przeniesienie tej sprawy do innej jednostki, z uwagi na fakt współpracy zakopiańskiej prokuratury z TOPR, chociażby przy śledztwach związanych z innymi wypadkami w górach.
– Nie możemy być narażeni na zarzut braku obiektywizmu w tym przypadku – tłumaczy Barbara Bogdanowicz.
Od soboty 17 sierpnia w Jaskini Wielkiej Śnieżnej trwała akcja poszukiwawcza dwóch grotołazów. Członkowie jednego z wrocławskich speleoklubów podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy tej największej i najgłębszej tatrzańskiej jaskini w tzw. Przemkowych Partiach zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników TOPR.
W czwartek w nocy 22 sierpnia ratownicy dotarli do miejsca, w którym znajdują się ciała poszukiwanych grotołazów. Według ustaleń, w momencie, kiedy grotołazi penetrowali ten zakamarek jaskini, nastąpił gwałtowny przybór wody, który odciął im możliwość ucieczki. Na skutek podniesienia się poziomu wody, mógł też nastąpić skok ciśnienia.
Źródło: PAP