
Po szczycie G7 sugerowano, że to prezydent Donald Trump miał być politykiem lansującym zbliżenie z Rosją. Tymczasem po spotkaniu z Putinem w Fort Bregancon rusofilem okazuje się Emmanuel Macron.
Francuski prezydent wyjaśnił ambasadorom na dorocznym spotkaniu, że „odepchnięcie Rosji od Europy jest głębokim błędem”. Wskazuje to jednoznacznie kierunek zagranicznej polityki Francji, dla której alians z Rosją mógłby tradycyjnie być elementem lepszej pozycji w rozgrywkach z USA.
Zwracając się do wszystkich ambasadorów Francji, prezydent opowiedział się za normalizacją stosunków z Moskwą i dodał: „musimy strategicznie zbadać sposoby takiego zbliżenia i opracować nasze stanowisko”.
Zdaniem Macrona, od upadku muru berlińskiego w relacjach z Rosją dominowała nieufność, „czasem słusznie”, a czasem przez „nieporozumienia”. „Jesteśmy w Europie i jeśli w pewnym momencie nie będziemy w stanie zrobić czegoś pożytecznego razem z Rosją, to pozostaniemy w bardzo jałowym napięciu, nadal będziemy mieć zamrożone konflikty w całej Europie”.
Macron wyraził opinię, że nie chce mieć „Europy która jest teatrem strategicznej walki pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją i konsekwencji zimnej wojny na naszej ziemi”.
Francuski prezydent dodał, że w rozmowie z Putinem zaproponował, by „iść krok po kroku do przodu”. Jeszcze 21 sierpnia prezydent Macron nie wykluczał, że Rosja może „w końcu” dołączyć do G7, ale spotkało się to z umiarkowanym optymizmem innych parterów. Rosję atakowałm.in. Premier WB Boris Johnson.
Konkretem jest tutaj tylko potwierdzenie przez Macrona podczas szczytu G7 w Biarritz, że już we wrześniu zostanie zorganizowany szczyt w sprawie Ukrainy w formacie normandzkim (Ukraina, Rosja, Niemcy i Francja).
Źródło: AFP/ Le Figaro