
W Indiach w prowincji Jammu i Kaszmiru jest miejsce takie jak Śrinagar, które odwiedzają rzesze pielgrzymów chcąc zobaczyć pewien niezwykły grób w którym rzekomo złożony jest prorok Issa czy Jezus. Gdy jednak przejedzie się przez góry drogą do Tybetu, to odnajdzie się miejsce, którego nazwa brzmi… Leh. Czy ma ono coś wspólnego z Imperium Lechickim?
Co ciekawe w Lehu mieszkali przez pewien czas Słowianie i nie jest to żadna „historia alternatywna” tylko fakt, o którym możemy dowiedzieć się z podręczników do historii. Byli to misjonarze z Moraw.
To właśnie oni nadali temu miejscu tę słowiańską nazwę, wcześniej miało się ona nazywać „Gle” albo „Sle”. Czy tak było naprawdę? Niezawodna „Fundacja Nautilus” poddaje tę wersję wydarzeń pod wątpliwość.
Badacze z Fundacji i rzesze internautów podważają tę teorię i przedstawiają swoją wersję. Według jednego z członków fundacji „Bracia Morawscy” jedynie przywrócili temu miejscu jego pradawną nazwę.
Obecnie mieszkańcy tych terenów wyróżniają się haplogrupą krwi R1a – charakterystyczną dla Słowian.
„Bracia” uciekli do Tybetu w momencie w którym różne sekty religijne z Czech były na terenie Europy prześladowane. Czemu wybrali akurat to miejsce?
Niektórzy uważają, że to dlatego, iż posiadali „tajemną wiedzę” o tym, że kiedyś były to tereny należące do ogromnego Imperium Lechickiego.
Odnaleźli więc lokalizację z której do Europy przywędrowali nasi przodkowie, osiedlili się tam i przywrócili jej prawowitą nazwę.
Ile w tym prawdy? Któż to może wiedzieć? Może Imperium Lechickie kiedyś istniało naprawdę? Tak jak smoki, wróżki, uczciwi socjaliści i działający komunizm? Trudno jednak traktować te pomysły poważnie.
Źródło: Fundacja Nautilus