Zamach na demokrację, czy uszanowanie woli obywateli. Brytyjskie media podzielone w sprawie decyzji premiera Johnsona o zawieszeniu Parlamentu

Wielka-Brytania_Brexit_nczas
EPA/ANDY RAIN Dostawca: PAP/EPA.
REKLAMA

Czwartkowe brytyjskie gazety są podzielone w ocenie rządowej decyzji o zawieszeniu obrad parlamentu na pięć tygodni na krótko przed wyjściem W. Brytanii z UE. Część z nich uznała ten ruch za niedemokratyczny, inne – za wykorzystanie uprawnień władzy wykonawczej.

Centrowy „The Times” ocenił, że „pomimo błyskawicznej i przesadzonej krytyki, działania (Johnsona) nie są niezgodne z konstytucją, ale racjonalnym wykorzystaniem uprawnień przypadających władzy wykonawczej”.

REKLAMA

„Te wszystkie głosy mają żal o to, że premier ograniczył czas na debaty parlamentarne i o próby wymuszenia na rządzie innego rozwiązania. Trudno pozbyć się wrażenia, że ich głównym powodem do narzekania jest po prostu to, że Wielka Brytania wychodzi z Unii Europejskiej” – napisano.

Gazeta dodała, że działanie Johnsona opiera się o „rozsądne założenie”, że przeprowadzenie poważnych przygotowań na wypadek bezumownego Brexitu może wymusić ustępstwa na unijnych liderach, ale nie dojdzie do tego, jeśli Europejczycy będą liczyli na to, że opozycyjnym posłom uda się powstrzymać rząd w jego działaniach.

Z kolei konserwatywny „The Telegraph” ocenił pozytywnie decyzję rządu, ciesząc się, że „po trzech latach kompromisów i upokarzającej porażki Theresy May, ten kraj wreszcie ma premiera, który ewidentnie jest gotów zrobić wszystko, co jest konieczne, aby zrealizować wolę narodu”.

Jak oceniono, „prawdziwym powodem do wściekłości nie jest zawieszenie parlamentu, ale zachowanie zwolenników pozostania w Unii Europejskiej w parlamencie”, którzy „byli gotowi używać wszystkich mechanizmów demokratycznych, aby obalić wynik demokratycznego głosowania” z 2016 roku.

„Financial Times” ocenił decyzję premiera Borisa Johnsona za „afront dla demokracji”, wzywając posłów do przegłosowania wotum nieufności dla jego rządu i doprowadzenia do przedterminowych wyborów parlamentarnych.

„Johnson zdetonował bombę pod aparatem konstytucyjnym Zjednoczonego Królestwa. Jego prośba do królowej o pięciotygodniowe zawieszenie Parlamentu, rzekomo w celu przygotowania nowego programu legislacyjnego, nie ma współczesnego precedensu. To nietolerowalna próba uciszenia parlamentu na tak długo, aby nie mógł powstrzymać katastrofalnego bezumownego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej” – napisano w komentarzu redakcyjnym.

Jak dodano, w efekcie „serce brytyjskiej demokracji, tak długo podziwiane na całym świecie, nie ma prawa głosu nad mającą największe konsekwencje dla tego kraju decyzją od czterech dekad”.

Zdaniem „FT” preferowanym scenariuszem byłoby, aby „przeciwnicy bezumownego Brexitu odłożyli na bok różnice i przegłosowali wotum nieufności dla tego rządu”.

Dziennik przyjął, że to byłoby „niełatwe” dla proeuropejskich posłów Partii Konserwatywnej i Liberalnych Demokratów, bo mogłoby wymagać stworzenia tymczasowego rządu, na którego czele stanąłby lider Partii Pracy Jeremy Corbyn. Jak argumentowano, „głównym priorytetem musi jednak być chronienie brytyjskiej demokracji: Johnson mógłby próbować zignorować takie głosowanie i poczekać z wyborami do momentu po Brexicie”.

Na zakończenie komentarza napisano, że przedterminowe wybory parlamentarne rozstrzygnęłyby, w jaki sposób Brytyjczycy chcą procedować w sprawie wyjścia z UE, a wynik – także jeśli ponownie opowiedzą się za opuszczeniem Wspólnoty – będzie musiał być uszanowany.

Krytyczny był również lewicowy „Guardian”, który ocenił, że choć „działania premiera mogą być zgodne z literą prawa, to w duchu są one aktem niefrasobliwego wandalizmu konstytucyjnego”. Gazeta odrzuciła jednak krytykę części proeuropejskich aktywistów, którzy nazywali działania Johnsona „przewrotem”.

To cyniczny, przemyślany krok przeciwko głównej zasadzie demokracji parlamentarnej, ale nie jest to całkowite obalenie porządku konstytucyjnego na równi z wojskowym puczem. Premier wykazuje się nieodpowiedzialną arogancją, z której od dawna zdawaliśmy sobie sprawę, ale funkcjonuje w ramach technicznych parametrów tego, na co pozwala brytyjski system polityczny z całym swoim archaicznym dziwactwem” – podkreślono.

„Guardian” zaznaczył jednak, że szczególnie niepokojące jest wykorzystywanie w tym celu ceremonialnej instytucji korony królewskiej, przypominając, że Johnson jest „premierem bez mandatu wyborczego, który chce zrealizować partyjny program, dla którego nie ma większości w Izbie Gmin”.

W środę Wielka Brytania pogrążyła się w kryzysie konstytucyjnym dotyczącym rządowych planów zawieszenia obrad parlamentu na pięć tygodni w kluczowym okresie negocjacji dotyczących wyjścia z UE. Rządowy plan w tej sprawie został przyjęty przez królową Elżbietę II, mimo krytyki ze strony liderów opozycyjnych ugrupowań, którzy apelowali do monarchini o spotkanie i odrzucenie tego wniosku.

W efekcie Izba Gmin przerwie obrady między 9 a 12 września i wznowi je dopiero 14 października, niewiele ponad dwa tygodnie przed planowanym wyjściem kraju z Unii Europejskiej.

REKLAMA