
Biegły powołany do sprawy tajemniczej śmierci Dawida Kosteckiego nie wierzy w hipotezę adwokata rodziny zmarłego, mecenasa Romana Giertycha. Ten sugerował, że dwa ślady na szyi boksera pochodziły od paralizatora domowej roboty, który pomógł w upozorowaniu samobójstwa.
Na szyi Kosteckiego znaleziono dwa tajemnicze punkty. Lekarze twierdzą, że to „zadawnione ślady”. Giertych uważa natomiast, że pochodzą od paralizatora, którym obezwładniono pięściarza, a następnie zabito.
Do opinii biegłego w tej sprawie dotarła „Rzeczpospolita”. – Wersja Giertycha pełna luk – tytułuje artykuł gazeta.
Wypowiada się w nim biegły doktor Wojciech Sadowski. – Wątpliwe, by przez jedno dotknięcie paralizatora Dawid Kostecki stracił przytomność. Rażenie paralizatorem powoduje silny ból, a zaatakowana nim osoba próbuje się bronić i krzyczy. Wątpliwe, by została bezczynna, jak i to, by jedno przyłożenie urządzenia, skutecznie obezwładniło boksera – mówi dla „RP”.
Wersję biegłego przedstawiono Romanowi Giertychowi. Ten odrzuca wyjaśnienia i ma swoją hipotezę. – Użycie paralizatora dłużej niż pięć sekund powoduje obezwładnienie osoby na około pięć minut – zaznacza.
Na wiele pytań dotyczących pochodzenia śladów na ciele Dawida Kosteckiego mogłoby odpowiedzieć badanie histopatologiczne. Z tego jednak zrezygnowano. – Może więc się okazać, że nigdy nie poznamy prawdy – pisze „Rzeczpospolita”.
Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia w celi więziennej aresztu śledczego Warszawa-Białołęka. Według oficjalnej wersji bokser powiesił się na prześcieradle, leżąc na więziennej pryczy, ukrywając się pod kocem, by współwięźniowie tego nie zauważyli.
Kostecki skazany był na karę 5 lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą, która miała zajmować się m.in. legalizacją i obrotem samochodami pochodzącymi z kradzieży w krajach UE, wyłudzaniem podatku VAT oraz praniem brudnych pieniędzy. Nieoficjalnie miał sporą wiedzę na temat układu podkarpackiego i funkcjonującego tam handlu ludźmi oraz czerpaniu korzyści z nierządu. Wiedzą miał podzielić się z prokuraturą.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w kierunku pchnięcia boksera do popełnienia samobójstwa. Pełnomocnik rodziny, mecenas Robert Giertych uważa jednak, że to było zabójstwo. 2 września przesłuchani mają zostać prokuratorzy obecni w celi Kosteckiego.
Źródło: rp.pl/nczas