W najnowszym felietonie zamieszczonym na swojej stronie internetowej Janusz Korwin-Mikke wskazuje, że Polacy coraz częściej uciekają od odpowiedzialności, boją się działać. Liczą, że danym problemem zajmą się służby. Te wzywają inne służby i w efekcie do prostej czynności zaangażowanych jest mnóstwo osób. – Jak długo przetrwa ten rekord indolencji? – pyta polityk.
Korwin-Mikke powołał się na zdarzenie w województwie wielkopolskim, gdzie pies i sarna wpadły do dość płytkiej studni. Zwierzęta wyciągnęła straż pożarna. Kolejność zdarzeń może jednak porażać.
– Pies i sarna wpadły do studni. Studnia miała 2 metry głębokości, z czego pół metra wody. Mieszkańcy usłyszeli odgłosy, zobaczyli zwierzaki – i co zrobili? Wyciągnęli je? Nie! – zaczyna felieton Korwin-Mikke.
– Zadzwonili po policję. Policja przyjechała – i wyjęła nieszczęsne stworzenia? Nie! – kontynuuje.
Wezwano zatem miejscową straż pożarną, ale i ci nie poradzili sobie z uwięzionymi zwierzętami. – Przyjechali dzielni sikawkowi z OSP Kaczory i co zrobili? Wyciągnęli psa i sarnę? Nie!
Trzeba było wezwać kolejne posiłki. – Zadzwonili po strażaków z komendy powiatowej w Pile. Wspólnymi siłami udało się zwierzęta wydobyć z piekielnych czeluści – pisze Korwin-Mikke.
– Całe i zdrowe uciekły natychmiast – i słusznie, bo za chwilę pojawiłoby się pogotowie weterynaryjne i służby sanitarne (od przebywania w studni można nabawić się wodowstrętu – a od tego już tylko krok do wścieklizny!) – analizuje przebieg zdarzeń.
Na koniec dzieli się smutną refleksją. – Chyba tylko jakaś wojna może spowodować, że ludzie zaczną działać, jak normalni ludzie – kończy Korwin-Mikke.
Źródło: korwin-mikke.pl/nczas