Sprawa śmierci Dawida Kosteckiego. Nie znaleziono kluczowego dowodu, na który wskazywał Roman Giertych

Dawid Kostecki i Roman Giertych. / foto: YouTube
Dawid Kostecki i Roman Giertych. / foto: YouTube
REKLAMA

Podczas przeszukania celi Dawida Kosteckiego oraz rewizji osobistej współwięźniów nie znaleziono paralizatora, o którym mówił mecenas Roman Giertych. Do szczegółów sprawy dotarła „Rzeczpospolita”.

Po tajemniczym samobójstwie Kosteckiego, wciąż jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Na szyi boksera znaleziono dwa tajemnicze punkty. Lekarze twierdzą, że to „zadawnione ślady”. Giertych uważa natomiast, że pochodzą od paralizatora, którym obezwładniono pięściarza, dzięki czemu można było upozorować samobójstwo.

REKLAMA

Wersję tę odrzuca biegły sądowy, dr Wojciech Sadowski. – Wątpliwe, by przez jedno dotknięcie paralizatora Dawid Kostecki stracił przytomność. Rażenie paralizatorem powoduje silny ból, a zaatakowana nim osoba próbuje się bronić i krzyczy. Wątpliwe, by została bezczynna, jak i to, by jedno przyłożenie urządzenia, skutecznie obezwładniło boksera – mówi dla „RP”.

Hipotezę mec. Giertycha obalają również śledczy. – Z przeprowadzonych dowodów nie wynika też, by obrażenia te były wynikiem działania paralizatora, które wyglądają inaczej, mają inny rozstaw i zwykle dają zaczerwienienie i bardzo minimalny ubytek – cytuje wnioski „RP”.

Co więcej, zaraz po odkryciu, że Kostecki nie żyje, z celi w konwoju wyprowadzono osadzonych i poddano ich wnikliwej kontroli osobistej. Nie znaleziono przy nich paralizatora ani niczego innego zakazanego. Zarówno wyprowadzenie, jak i przeszukanie uwiecznione jest na monitoringu.

Przeszukano również celę Kosteckiego, lecz i tam nie znaleziono niczego podejrzanego. Feralnej nocy nikt również nie wchodził do celi – tak wynika z zabezpieczonego monitoringu. Prokuratura jeszcze potwierdza autentyczność nagrania.

Kostecki skazany był na karę 5 lat pozbawienia wolności za kierowanie grupą przestępczą, która miała zajmować się m.in. legalizacją i obrotem samochodami pochodzącymi z kradzieży w krajach UE, wyłudzaniem podatku VAT oraz praniem brudnych pieniędzy. Nieoficjalnie miał sporą wiedzę na temat układu podkarpackiego i funkcjonującego tam handlu ludźmi oraz czerpaniu korzyści z nierządu. Wiedzą miał podzielić się z prokuraturą.

Nie zrobił tego, gdyż 2 sierpnia znaleziono jego zwłoki w celi więziennej. Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo. Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w kierunku pchnięcia boksera do popełnienia samobójstwa. Pełnomocnik rodziny, mecenas Robert Giertych uważa jednak, że to było zabójstwo.

Źródło: rp.pl/nczas

REKLAMA