
Zespół poszukiwaczy osób zaginionych w Meksyku znalazł prawie 2,5 tys ludzkich kości dłoni i stóp. Jak się okazuje, należą do 150 osób, które prawdopodobnie padły ofiarą mafijnych porachunków.
Członkowie Państwowej Brygady ds. Poszukiwania Zaginionych przeczesywali wysypisko śmieci w pobliżu luksusowego prywatnego kompleksu mieszkalnego w Sinaloi w północno-zachodnim Meksyku. Odkryli kilka worków zawierających ludzkie kości.
Niektóre z worków były uszkodzone w wyniku wystawienia na działanie słońca i wody. Inne były poszarpane przez zwierzęta poszukujące pożywienia.
Jak wykazały ekspertyzy sądowe, szczątki należą do 150 osób, w tym także do dzieci i nastolatków. Na razie nie ustalono tożsamości ofiar. Niewykluczone, że część z nich żyje, bowiem czasami obcięcie dłoni czy stopy jest „jedynie” karą od grup przestępczych. W zdecydowanej większości przypadków jednak to element tortur, którym podaje się ofiary przez egzekucją.
Kości zostały w to miejsce podrzucone prawdopodobnie kilka miesięcy wcześniej. Służby są niemal pewne, że ofiary to wynik wojny meksykańskich karteli narkotykowych.
Według oficjalnych danych w Meksyku uznaje się za zaginione 57 861 osób. To właśnie ich poszukują Członkowie Państwowej Brygady ds. Poszukiwania Zaginionych, grupy założonej w 2016 roku.
Źródło: dailymail.co.uk/nczas