
Cudów nie ma – podniesienie płacy minimalnej do poziomu 3000 złotych w przyszłym roku z jednej strony oznaczać będzie zwolnienia dla wielu pracowników, których praca jest warta mniej – z drugiej podwyżki cen towarów i usług, których wyprodukowanie będzie kosztowało więcej.
Podczas sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości mogliśmy obserwować festiwal populistycznych obietnic przedwyborczych. Niewątpliwie tą najbardziej trafiającą do ludzi jest obietnica podniesienia płacy minimalnej. Od nowego roku ma wynieść 2600 złotych, a pod koniec 2020 już 3000 złotych.
– Na koniec 2020 roku – czyli za kilkanaście miesięcy – minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł. (…). Na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4 tys. zł – powiedział Kaczyński. To więcej niż mówił ostatnio premier Mateusz Morawiecki, który zapowiadał wzrost płacy minimalnej powyżej 2500 złotych.
Katastrofalne skutki dla gospodarki
O tym, jakie skutki przyniesie wprowadzenie zmian zapowiadanych przez Kaczyńskiego mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Pracodawców Polskich. – Nie ma innej opcji, podwyżka płacy minimalnej pociągnie za sobą podwyżkę cen – ocenia.
Cezary Kaźmierczak zauważa, że podniesienie płacy minimalnej tylko w części jest korzystne dla pracownika, a w dużej części dla polityków, którzy liczą już na wyższe wpływy budżetowe. Wraz z podwyżką płacy minimalnej wzrosną wpływy z VAT-u i akcyzy, ale także z samego opodatkowania pracy.
Podniesienie płacy minimalnej do poziomu 3000 złotych brutto oznacza jej zwiększenie aż o 750 złotych brutto. To oznacza, że pracownik dostanie około 470 złotych na rękę więcej, ale aż 900 złotych więcej odda w podatkach. Na takiej podwyżce rząd zarobi około dwa razy więcej niż pracownik!
Jak zaznacza Kaźmierczak dla wielu pracodwaców, szczególnie z biedniejszych rejonów Polski, podniesienie płacy minimalnej będzie zadaniem nie do udźwignięcia. W związku z tym dojdzie po pierwsze do zwolnień tych pracowników, na których pracodawcy nie będzie stać, po drugie do podniesienia cen.
Reakcja rynku
Podwyżka płacy minimalnej na pewno doprowadzi do podniesienia kosztów produkcji. Oczywistym następstwem jest, że wyroby oraz usługi staną się droższe. Wszyscy będą musieli podnieść ceny, by zachować rentowność. Bo bez rentowności nie ma pieniędzy na maszyny, remonty, badania i inne inwestycje, bez których firma nie może się utrzymać na rynku. Mówiąc krótko – nie ma pieniędzy na rozwój.
Wysokie płace wiążą się z wysokimi cenami, co z kolei zmniejszy konkurencyjność na rynku międzynarodowym. Zdecydowanie ciężej będzie produkty sprzedać.
Każdy wolny pracodawca powinien płacić ludziom tyle, ile zapłacić może albo musi. Jeśli będzie płacił za mało, pracownicy przejdą do konkurencji. Jeśli nie dostosuje się do wymagań rynku, straci.
Przymus płacy minimalnej rodzi wyłącznie negatywne konsekwencje. Jak na ironię losu najwięcej stracą ci, którym teoretycznie ustawa ma pomóc – ludziom najmniej zarabiającym. Stracą również pracodawcy, bo będę musieli więcej zapłacić (także w podatkach). Straci społeczeństwo, bo będzie kupować drożej, a do tego dojdą na utrzymanie bezrobotni.
Więcej na temat płacy minimalnej w krótkim filmiku z kanału Prosta Ekonomia:
Źródło: nczas.com/money.pl