Kaczyński zwariował! Prezes PiS zapowiada katastrofalne zmiany. Szykują nam drugą Wenezuelę [VIDEO]

Jarosław Kaczyński. / foto: PAP
Jarosław Kaczyński. / foto: PAP
REKLAMA

Na koniec 2020 r. minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł, a na koniec 2023 r. będzie wynosiła 4 tys. zł – powiedział w sobotę prezes PiS Jarosław Kaczyński. To typowo populistyczna zmiana, która spodoba się wielu wyborcom, prawda jest jednak bardziej brutalna.

Na koniec 2020 roku – czyli za kilkanaście miesięcy – minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł. (…). Na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4 tys. zł – powiedział Kaczyński. To więcej niż mówił ostatnio premier Mateusz Morawiecki, który zapowiadał wzrost płacy minimalnej powyżej 2500 złotych.

REKLAMA

Podniesienie płacy minimalnej do poziomu 3000 złotych brutto oznacza jej zwiększenie aż o 750 złotych brutto. To oznacza, że pracownik dostanie około 470 złotych na rękę więcej, ale aż 900 złotych więcej odda w podatkach. Na takiej podwyżce rząd zarobi około dwa razy więcej niż pracownik!

Podnoszenie płacy minimalnej przynosi opłakane skutki. Przede wszystkim, aby komuś dać wyższą płacę, trzeba znaleźć kogoś, kto będzie gotów za nią więcej zapłacić.

Pracodawcy, tnąc koszty zaczęliby po prostu pracowników zwalniać, a część zamknęłaby interes. Wyższa płaca minimalna doprowadziłaby też do zwiększenia szarej strefy, bo wiele firm decydowałoby się na płacenie pracownikom „pod stołem”.

Reakcja rynku

Podwyżka płacy minimalnej na pewno doprowadzi do podniesienia kosztów produkcji. Oczywistym następstwem jest, że wyroby oraz usługi staną się droższe. Wszyscy będą musieli podnieść ceny, by zachować rentowność. Bo bez rentowności nie ma pieniędzy na maszyny, remonty, badania i inne inwestycje, bez których firma nie może się utrzymać na rynku. Mówiąc krótko – nie ma pieniędzy na rozwój.

Wysokie płace wiążą się z wysokimi cenami, co z kolei zmniejszy konkurencyjność na rynku międzynarodowym. Zdecydowanie ciężej będzie produkty sprzedać.

Każdy wolny pracodawca powinien płacić ludziom tyle, ile zapłacić może albo musi. Jeśli będzie płacił za mało, pracownicy przejdą do konkurencji. Jeśli nie dostosuje się do wymagań rynku, straci.

Przymus płacy minimalnej rodzi wyłącznie negatywne konsekwencje. Jak na ironię losu najwięcej stracą ci, którym teoretycznie ustawa ma pomóc – ludziom najmniej zarabiającym. Stracą również pracodawcy, bo będę musieli więcej zapłacić (także w podatkach). Straci społeczeństwo, bo będzie kupować drożej, a do tego dojdą na utrzymanie bezrobotni.

Więcej na temat płacy minimalnej w krótkim filmiku z kanału Prosta Ekonomia:

REKLAMA