Skandal! Hektolitry alkoholu, prostytutki i … fasolka po bretońsku. Budynek Sejmu prawdziwym rajem dla jurnych posłów!

Prostytutka/fot. ilustracyjne/fot. PAP
Prostytutka/fot. ilustracyjne/fot. PAP
REKLAMA

Sejm to miejsce wytężonej pracy dla dobra Polski… – możemy to sobie włożyć między bajki. Posłowie, jak się okazuje, w dużej traktują ul. Wiejską jako miejsce świetnych zabaw. To co dzieje się w hotelu sejmowym przechodzi wszelkie przypuszczenia.

Trzech posłów z różnych partii sobie wypiło. Dobrze spici ruszyli z sejmowego hotelu do agencji towarzyskiej. Na miejscu poprosili o herbatę, a kiedy otrzeźwieli, chcieli ratować się ucieczką – wspomina anonimowy poseł w rozmowie z Super Ekspresem.

REKLAMA

Sęk w tym, że zapłacili wcześniej za usługę. Panie uznały, że ich firma jest porządna: pieniądze wpłacono, więc usługę trzeba było wykonać – dodał.

Cała historia musiała zakończyć się interwencją Staży Marszałkowskiej, ale jak się okazuje, to nie przypadek a praktycznie rzeczywistość. Według plotek, najlepsze „imprezy” odbywały się w czasie, gdy marszałkiem Sejmu był Marek Jurek.

Później, uwielbiany przez polityków przybytek, czyli słynny bar poselski został zamknięty na prośbę Donalda Tuska, który w jego pobliżu miał swój pokój i nie był w stanie normalnie funkcjonować, gdy wokół szaleli pijani posłowie.

Dawniej posłowie mogli coś tam załatwić ludziom, przychodziło kupę interesantów. Zanim polityk zszedł, pito drinki. Przychodził, załatwiał sprawę lub nie. Obecnie trzeba jeździć na Nowogrodzką, żeby cokolwiek załatwić. Posłowie są do niczego, to i wypić więcej muszą – podsumowuje polityk.

Źródło: SE.pl / NCzas.com

REKLAMA