
Średnio po 922 tys. zł wsparcia z budżetu dostaną 373 szpitale w Polsce. Resort zdrowia postanowił w ten sposób wesprzeć najmniejsze i najbiedniejsze lecznice, które przed wakacjami groziły wypowiedzeniem umów z NFZ.
We wrześniu szpitale dostaną od 50 tys. do nawet 3,4 mln zł więcej, średnio po 922 tys. zł. Łącznie na podwyżki ryczałtów Fundusz przekaże 344 mln zł z 1,8 mld zł dotacji, którą dostał w ub.r. z budżetu państwa.
Pieniądze mają trafić do grup zawodowych pominiętych wcześniej w ustawowych podwyżkach – fizjoterapeutów czy techników elektroterapii. Zwiększenie wynagrodzeń czeka też diagnostów laboratoryjnych, gotowych na najostrzejsze formy protestu.
Zdaniem dyrektorów, to za mało na realną pomoc. W ocenie eksperta Związku Miast Polskich, Marka Wójcika, dodatkowe pieniądze nie zmienią sytuacji najmniejszych placówek, które coraz częściej zamykają lub ograniczają pracę oddziałów.
– To nawet nie gaszenie pożaru, ale tłumienie ognia. Resort nie ma pomysłu na działanie lecznic, które są najbliżej obywatela i załatwiają jego podstawowe potrzeby zdrowotne. Lekarze z nich uciekają, a pacjenci miesiącami czekają w kolejkach bez gwarancji dostępu do świadczeń. Bez zmian systemowych one i tak padną – podkreśla Marek Wójcik.
Zdaniem samych dyrektorów szpitali, pieniędzy obiecanych przez ministerstwo nie wystarczy na wszystkie potrzeby. Jak ocenia Janusz Boniecki, dyrektor Szpitala Powiatowego w Ostródzie, który ma 1 mln zł straty, aby realnie pomóc lecznicom, resort musiałby wesprzeć je 4 mld zł.
Źródło: PAP