Eurokraci nie chcą niepokornych komisarzy z Węgier i Grecji. „Bezkonfliktowe” są tylko takie typy jak Timmermans

Komisja Europejska - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Komisja Europejska - zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Wybory nowych członków Komisji Europejskiej obarczone są dużą dawką sprawdzania ideologicznego kandydatów. Nieprawomyślni nie mają szans, od czasu przypadku Włocha Butiglione, który był zbyt katolicki.

„Wzorcem komisarza” w przechylonym od lat na lewo świecie elit z Brukseli jest zapewne taki ktoś jak np. Timmermans. W tym roku za mocno odstająod „wzorca” i nie podobają się kandydatury Węgra i Greka.

REKLAMA

Europosłowie niemieckich socjaldemokratów i Zielonych zapowiadają sprzeciw wobec desygnowanego na komisarza ds. rozszerzenia, pochodzącego z Węgier, Laszlo Trocsanyi’ego. Ich zdaniem, ten były minister sprawiedliwości „działał na rzecz osłabiania praworządności w swoim kraju” i „burzył państwo prawa”

Trocsanyi został w listopadzie ubiegłego roku odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP za zaangażowanie „na rzecz zacieśniania i rozwijania szeroko rozumianej i wielowymiarowej przyjaźni polsko-węgierskiej”, w tym m.in. współpracę z polskim resortem sprawiedliwości i z polskimi parlamentarzystami.

To mu jednak nie pomoże. Lewica zapowiada „twarde” przesłuchania w PE i możliwość „odesłania kandydata do domu”. W tym przypadku wszystko będzie zależało od deputowanych Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należy partia Fidesz premiera Viktora Orbana, ale obecnie jest „zawieszona”. Odstrzelenie Węgra jest więc możliwe.

Nie bez szwanku z przesłuchań może też wyjść kandydat Grecji. Zresztą wszyscy kandydaci partii uznawanych za „populistyczne” i „prawicowe” mają tu pod górkę, by przypomnieć też pogłoski o zarzutach OLAFA wobec Polaka Janusza Wojciechowskiego.

Grecki kandydat Margaritis Schinas to dotychczasowy rzecznik prasowy KE. Jednak jego hasło „Ochrona naszego europejskiego stylu życia” niezbyt się podoba, zwłaszcza, że zestawia się je z działaniami na rzecz ograniczenia migracji do Europy, co dla niektórych pachnie wręcz szowinizmem.

Idea ta ie podoba się nawet odchodzącemu szefowi KE Junckerowi, bo podkreśla związek pomiędzy migracją a europejskim stylem życia. – Nie podoba mi się pomysł, że europejski styl życia jest przeciwny migracji – powiedział Jean-Claude Juncker (członek EPL), a podobnego zdania jest też wielu innych „poprawnych” eurodeputowanych i to nie tylko z lewicy.

Źródło: PAP/ AFP/ Le Figaro/ wPolityce

REKLAMA