Życiowy dramat znanego polskiego reżysera. Jedną nogą był na tamtym świecie. „Lekarze nie dawali mi szans na przeżycie…”

Janusz Kondratiuk fot. wikimedia commons
Janusz Kondratiuk fot. wikimedia commons
REKLAMA

2018 rok mógł być ostatnim w życiu Janusza Kondratiuka, znanego polskiego reżysera. Lekarze nie rozpoznali prawidłowo raka trzustki, przez co o mały włos, nie skończyłoby się tragedią. Lekarze nie dawali mi szans na przeżycie – wspomina.

O szczegółach historii Kondratiuka dowiadujemy się z książki „Rak trzustki, czyli jak wygrać z cichym zabójcą”. Wspomnienia reżysera w niektórych jej fragmentach są prawdziwie przygnębiające i dające mocno do myślenia.

REKLAMA

Rozcięli mnie, żeby zajrzeć do wątroby, i wycięli mi woreczek żółciowy, ale żółtaczka nie ustępowała. Wtedy dopiero tomografia wykazała, że coś jest w przewodzie trzustkowym. Wstawili mi stent (protezę) i wysłali do domu. Szybko się zatkał, konieczna więc była wymiana. Po zabiegu dwa razy przeszedłem sepsę. Nie wiem – i nie dojdę – czy to z powodu żółtaczki, którą miałem, czy warunków w szpitalu. Za pierwszym razem mój stan był tak poważny, że lekarze nie dawali mi szans na przeżycie. Ponad tydzień znajdowałem się w stanie śpiączki farmakologicznej. Zawiadomiono dzieci, które mieszkają za granicą, żeby przyleciały pożegnać się ze mną. Cudem przeżyłem, ale schudłem o połowę – czytamy.

Największą życiową tragedią mogła się jednak okazać niewiedza lekarzy, którzy nie potrafili rozpoznać u Kondratiuka raka.

Straciłem w ten sposób dziesięć miesięcy bezcennego czasu. Dopiero na jesieni dowiedziałem się o tym raku. Potem przeszedłem chemioterapię i żyję, jak widać, do dziś – wspomina reżyser.

Więcej o życiowej tragedii i co najważniejsze, wygranej walce z rakiem, przeczytać będzie można już 17 września. To właśnie wtedy swoją premierę będzie miała książka „Rak trzustki, czyli jak wygrać z cichym zabójcą”.

Źródło: SE.pl / NCzas.com

REKLAMA