Czterech jasnowidzów z PiS. Wszyscy znali numery list w wyborach szybciej niż Jackowski [FOTO]

Czterech jasnowidzów z PiS, którzy przewidzieli numery list jeszcze przed losowaniem PKW Źródło: Facebook/Twitter
REKLAMA

Damian Godziśńki, Grzegorz Lorek i Leszek Piechota – wszyscy oni są kandydatami PiS w nadchodzących wyborach, i wszyscy umieścili na swoich materiałach wyborczych numer listy, zanim jeszcze odbyło się „losowanie” PKW. Okazuje się, że w PiSie był jeszcze jeden „jasnowidz” – Robert Szydlik.

” Kandydat PiS już we wtorek chwalił się wiedzą,którą my zdobyliśmy 2 dni temu. Dziwne, że inne ugrupowania nie popełniły błędu z formatkami z nr listy. Ale o nic nie pytam, bo przecież już nie wypada…” – napisał na Twitterze Jacek Nizinkiewicz.

REKLAMA

Swój wpis opatrzył grafiką, na której rzeczywiście widać kandydata PiS Roberta Szydlika fotografującego się z plakatem, na którym widoczny jest numer listy.

Damian Godziński starający się o miejsce w Sejmie, również opublikował grafikę na której widoczny jest numer listy oraz miejsce na niej zajmowane. Co najważniejsze post został opublikowany 12 września, a więc dzień przed „wylosowaniem” numerków.

Anita Sowińska – co prawda działaczka Wiosny, ale nagrania raczej nie kłamią – nakręciła film na którym widać, że Lorek startujący do Sejmu z komitetu Prawa i Sprawiedliwości, rozwiesił już materiały wyborcze z „nieznanymi jeszcze” numerami.

Numery list były „sprytnie” zaklejone – być może pan Lorek wystraszył się widma afery, ponieważ informowaliśmy już o podobnym przypadku – inny kandydat PiS również również rozwiesił już plakaty z numerem, który udało mu się w „cudowny” sposób przewidzieć.

Informowaliśmy już wcześniej o podobnej sytuacji, w której kandydat PiS ze Śląska również rozwieszał plakaty z numerem list, pomimo tego, że nie miał prawa tego numeru znać!

Materiały wyborcze PiS na których widoczny jest numer listy, choć nie było jeszcze losowania
Źródło: Facebook

Użytkownicy Twittera przeprowadzili swoje własne śledztwo i uważają, że poprawne numery przed losowaniem znali również kandydaci PO/KO. Jeśli jest to prawda, to całe losowanie PKW było jedynie ustawką.

„JPRDL – gość mi właśnie na blogu pisze w komentarzu, że dostał pliki do druku banerów z numerami list od PiS i KO – 2 tygodnie przed losowaniem. Czyli mamy #aferaPKW i PiS PO jedno zło” – napisał na Twitterze użytkownik o pseudonimie „Obywatel D.C.”, a by nie być gołosłownym opatrzył wpis „screenem” rozmowy.

„Masz dowód tak gruby, że mogą nam nasłać kontrolę z OBWE na wybory, albo mogą nas nawet zawiesić w prawach członkowskich” – wypowiada się jeden dyskutantów we wspomnianej rozmowie.

Ktoś inny dodaje, że skoro sprawa dotyczy zarówno PiS jak i KO, to „nic nie wyjdzie”.

Poszlaką świadczącą o tym, że rzeczywiście mogło dojść do zmanipulowania losowania PKW, są materiały wyborcze, które wraz z numerami list pojawiły się w przestrzeni publicznej dosłownie chwilę po przypisaniu poszczególnym komitetom numerów.

Należy zauważyć jednak, że wpisy internautów nie były opatrzone odpowiednią dokumentacją np. zdjęciową (w przypadku zauważenia banerów z numerami list zaraz po losowaniu). Nie mniej relacje mogą być o tyle wiarygodne, że w przypadku banerów Piechoty jeszcze sprzed losowania takie zdjęcie się pojawiło. Wszystko to sprawia, że całe zamieszanie wokół numerów budzi bardzo poważne wątpliwości.

Cała sprawa jest wyjątkowo podejrzana. Niestety trudno raczej liczyć na to, że polska „Dwójca Sprawiedliwości”, czyli prokurator generalny i minister sprawiedliwości w jednej osobie Zbigniewa Ziobry, zainteresuje się aferą PKW, jeśli jest w nią zamieszane jego stronnictwo.

Źródło: Twitter/Facebook/Nczas.com

REKLAMA