Kinga Rusin wrzuca zdjęcie z żółwiem i krytykuje fotografowanie zwierząt w naturalnym środowisku

Kinga Rusin. / foto: Instagram
Kinga Rusin. / foto: Instagram
REKLAMA

Kinga Rusin nie ustaje w promowaniu przyrody i innych takich. Gwiazda „Dzień Dobry TVN” postanowiła pochwalić się zdjęciem, które zostało wykonane podczas jej wakacji w egzotycznych krajach.

Kinga Rusin to jedna z najpopularniejszych dziennikarek w Polsce, która związana jest od lat ze stacją TVN, gdzie prowadzi program telewizji śniadaniowej. Oprócz tego aktywnie promuje dbanie o środowisko, przyrodę i inne takie.

REKLAMA

W związku z tym ostro krytykuje miłościwie nas opodatkowujący rząd, m.in. za rzekomą hiper wycinkę drzew w puszczy, czy jakiś niewyobrażalny odstrzał dzików, który był dokładnie taki sam, jak w poprzednich latach.

W czasie wakacji Rusin chwaliła się natomiast zdjęciami z egzotycznych wakacji, gdzie spotkała sporo mało znanych w Polsce zwierząt i piękne widoki. Teraz pochwaliła się zdjęciem z żółwiem, które zostało wykonane już kilka tygodni temu.

To było na Bahamach, niedaleko Harbour Island, kiedy sobie snorklowałam podpłynął do mnie żółw. Zamarłam, żeby go nie spłoszyć, nie przeszkadzać, w końcu to ja byłam intruzem w jego domu – pisze wyraźnie przejęta, choć nie wiadomo czym, Rusin.

Przerażają mnie sytuacje, w których ludzie widząc zwierzę w jego naturalnym środowisku rzucają się z aparatami – pisze gwiazda TVN, jednocześnie udostępniając zdjęcie z żółwiem.

Rusin zarzeka się jednak, że zdjęcie było robione na spokojnie i oczywiście jak jej partner robił zdjęcie, to zwierzę nie było wystraszone. Nawet lepiej nie myśleć, jak żółw bałby się, gdyby zdjęcie robił jakiś przedstawiciel prawicy.

Lubię to zdjęcie ale i bez niego mogłabym żyć. Nie wyobrażam sobie osaczenia czy ścigania zwierzęcia, żeby mieć z nim fotkę – kontynuuje dziennikarka. – Zwierzęta w wielu miejscach można obserwować na wolności i jest to wielki przywilej – takich miejsc jest coraz mniej.

Wyświetl ten post na Instagramie.

Tyle się działo że zapomniałam o tym zdjęciu. To było na Bahamach, niedaleko Harbour Island, kiedy sobie snorklowałam podpłynął do mnie żółw. Zamarłam, żeby go nie spłoszyć, nie przeszkadzać, w końcu to ja byłam intruzem w jego domu. Przerażają mnie sytuacje, w których ludzie widząc zwierzę w jego naturalnym środowisku rzucają się z aparatami, stresują, często ranią. Miałam szczęście, nie było nikogo w pobliżu, mogliśmy się sobie spokojnie przyjrzeć, a Marek miał czas żeby to uwiecznić. Lubię to zdjęcie ale i bez niego mogłabym żyć. Nie wyobrażam sobie osaczenia czy ścigania zwierzęcia, żeby mieć z nim fotkę. Zwierzęta w wielu miejscach można obserwować na wolności i jest to wielki przywilej – takich miejsc jest coraz mniej. Warto wtedy pamiętać że jesteśmy ich gośćmi a nie odwrotnie💚

Post udostępniony przez Kinga Rusin- Official Profile (@kingarusin)

REKLAMA