Nie miał pieniędzy na karcie. Wściekły o mało nie zabił sprzedawczyni w poznańskim sklepie

zdj ilustracyjne. Foto: YuAfrican, cinema!”
zdj ilustracyjne. Foto: YuAfrican, cinema!”
REKLAMA

27-letni Patryk K. wszedł do sklepu, a gdy okazało się, że nie ma pieniędzy na karcie płatniczej, wpadł w furię. Rzucił się na ekspedientkę Urszulę D. i zadał jaj 50 ciosów kamieniem w głowę. Gdy kobieta straciła przytomność zaczął kraść. 

Jak podaje policja do zbrodni doszło na początku maja, wtedy Patryk K. napadł na ekspedientkę w sklepie na poznańskim Morasku. Chcąc zdobyć pieniądze z kasy, zadał kobiecie co najmniej 50 ciosów kamieniem w głowę. Teraz jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa.

REKLAMA

Według ustaleń prokuratury, Patryk K. chcąc zdobyć pieniądze ze sklepowej kasy, „uderzył poszkodowaną co najmniej 50 razy w głowę i okolice karku kamieniem wielkości pięści”. Kiedy skatował kobietę, próbował przy użyciu noża otworzyć kasę; nie udało mu się. Po zdarzeniu Patryk K. uciekł ze sklepu. Urszula D. przez tydzień po napadzie przebywała w szpitalu; nadal jest na zwolnieniu i leczy się u specjalistów.

Prokuratura oskarżyła Patryka K. o usiłowanie zabójstwa. Grozi mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

W środę przed poznańskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces w tej sprawie. Patryk K. nie przyznał się do winy. Przeprosił obecną na sali poszkodowaną Urszulę D. – Nie chciałem tego zrobić, zadziałał w tym momencie impuls. Bardzo przepraszam, jeśli to możliwe chciałbym wynagrodzić te krzywdy – powiedział.

Oskarżony odmówił w środę składania wyjaśnień, ale odpowiadał na pytania. We wcześniejszych wyjaśnieniach – odczytanych przez sąd – Patryk K. podkreślał, że był w amoku. – Kobietę biłem w głowę odruchowo. Jak upadła na ziemię przestałem – zaznaczył jakby to miało go wybielić? Jak kobieta straciła przytomność, to ten „wrażliwiec” przestał ją katować. No brawo…

Patryk K. przed pobiciem ekspedientki był tego dnia w sklepie kilkukrotnie. Dwa razy próbował coś kupić – za trzecim razem – zaatakował.

Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego to zrobiłem. Chciałem zrobić zakupy, ale na karcie płatniczej nie miałem już żadnych pieniędzy. Miałem jeszcze drugą kartę, ale też tam nic nie było. W tym momencie miałem taką słabość, miałem takie myśli samobójcze. Nie miałem wtedy pieniędzy, może to dlatego. W tamtym momencie nie pomyślałem, to był impuls – tłumaczył się przed sądem.

27-letni Patryk K. jest z zawodu kucharzem, po szkole zawodowej. W sądzie mówił, że się zadłużył na ok. 50 tys. zł w parabankach. Zadłużenie było też powodem kłótni i nieporozumień z jego rodzicami.

– Nie chciałem zabić tej pani. W tym dniu na życie zostało mi 2-3 złote. Chciałem zdobyć pieniądze, ale nie myślałem racjonalnie. Wierzyciele na mnie naciskali, ja byłem strzępkiem nerwów. Moje wynagrodzenie nie starczało na pokrycie rat; co miesiąc musiałem płacić 2,5 tys. zł i 15 tys. zł z jednego kredytu, bo została mi wypowiedziana umowa – powiedział przed sądem Patryk K.

Zeznania składała w środę przed sądem także pokrzywdzona Urszula D. Kobieta mówiła o przebiegu napadu. Wskazała, że oskarżony dwa razy próbował kupić napój i pudełko herbaty – ale za każdym razem transakcja z jego kart była odrzucana.

– W tym dniu nie było takiego ruchu. Oddaliłam się na zaplecze, żeby wprowadzić faktury. Kiedy tam byłam, zauważyłam kątem oka, że ten pan ponownie wchodzi do sklepu i podchodzi do regału. Wziął tę herbatę, a ja udałam się za ladę. I w pewnym momencie poczułam silne uderzenie w głowę. Byłam wtedy odwrócona do tego pana tyłem. Potem poczułam kolejne uderzenia (…) Próbowałam zasłaniać się prawą ręką. Pan cały czas bił, cały czas uderzał. W końcu upadłam na podłogę, ale jeszcze otrzymywałam jakieś uderzenia. Na koniec jeszcze zostałam kopnięta w żebro – mówiła załamana Urszula D.

Dodała, że po tamtym napadzie nadal jest na zwolnieniu. – Obecnie jestem pod opieką psychologa, neurologa i psychiatry. Nie mogę wrócić do pracy, to miejsce źle mi się kojarzy, mam lęki. Jeżeli gdzieś wychodzę dalej, poza najbliższą okolicę, to zawsze w towarzystwie rodziny – powiedziała.

Pełnomocniczka poszkodowanej złożyła w środę w sądzie wniosek o zasądzenie na rzecz Urszuli D. zadośćuczynienia w wysokości 60 tys. zł.

Patrykowi K. grozi dożywocie.

Źródło: policja.pl/ PAP

REKLAMA