Rozdwojenie jaźni to przypadłość bardzo często spotykana u polityków. Mówią jedno, a robią drugie. Najnowszym przykładem jest Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który całkiem rozsądnie wypowiada się o dotacjach rządowych. Sęk w tym, że działania partii zupełnie temu przeczą.
– Polacy bogacą się nie dzięki pieniądzom od państwa, ale dzięki swojej ciężkiej pracy – powiedział na antenie Polskiego Radia Zgorzelski.
Słuchając dalszej części wywodu posła PSL można tylko przyklasnąć. – Dobrobytu nie da się zadekretować. Szczucie pracowników na pracodawców nas do niego nie przybliża – kontynuował.
Przyklasnąć nie można jednak, kiedy spojrzy się na działania Ludowców. Ot, choćby pierwsza propozycja z brzegu – PSL chce dopłacić każdemu 50 tys. złotych do własnego mieszkania. Nijak ma się to do krytycznych wypowiedzi posła Zgorzelskiego o pieniądzach od państwa.
Inna z propozycji PSL-u, pod którą podpisuje się również Zgorzelski, to wprowadzenie dobrowolnego ZUS-u. I znów – tak jak można przyklasnąć pomysłowi, tak należy zastanowić się nad wiarygodnością tych deklaracji.
Dlaczego bowiem ani PSL, które w pewnych okresach miało realny wpływ na kształt państwa, ani sam Zgorzelski, który zasiada w ławach poselskich od 2011 roku, nigdy takiego postulatu nie podnosili?