Praca działaczy Pro Life ma sens! W USA wskaźnik aborcji najniższy od prawie 50 lat

Procedura zabijania dziecka pokazana w reportażu BBC / Fot. Twitter/screen
Procedura zabijania dziecka pokazana w reportażu BBC / Fot. Twitter/screen
REKLAMA

W 1973 roku amerykański Sąd Najwyższy zalegalizował aborcję na życzenie. Według danych, jakie opublikował Guttmacher Institute liczba aborcji dokonywanych w USA spadła do najniższego poziomu od 1973 właśnie. W dużej mierze jest to zasługą ciężkiej pracy działaczy Pro Life.

Całkowita liczba wykonywanych aborcji na poziomie ogólnokrajowym zmniejszyła się w latach 2014 – 2017 o 7 proc. – z 926 200 do do 862 300.

REKLAMA

Raport Guttmacher Institute – organizacji związanej ze środowiskami proaborcyjnymi – informuje, że wskaźnik aborcji spadł o 8 proc.: z 14,6 na 1000 kobiet w 2014 r. do 13,5 na 1000 kobiet w wieku 15-44 lata w 2017 roku.

Choć te liczby wciąż są przerażające, to napawają dużym optymizmem, ponieważ jest najniższy poziom aborcji od czasu jej legalizacji w 1973 roku amerykański Sąd Najwyższy.

W dużej mierze jest to zasługą ciężkiej pracy działaczy Pro Life, którzy poszerzyli świadomość wielu Amerykanom, pokazując im, że aborcja jest tak naprawdę morderstwem.

Dowodem popierającym tę tezę – o związku pomiędzy spadkiem liczby aborcji a pracą „proliferów” – jest fakt, że w czasie w którym liczba usuwanych ciąż się zmniejszyła, to liczba klinik parających się tym procederem się zwiększyła.

Przez 50 lat obwiązywania prawa do aborcji na życzenie życie straciło około 60 milionów nienarodzonych dzieci – jest to jedno z najdłużej trwających ludobójstw w dziejach historii.

Źródło: Liveaction.org

REKLAMA