Sprawa warszawskich kóz poróżniła ekologów i obrońców zwierząt. Takiego konfliktu nikt się nie spodziewał

Koza/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
Koza/fot. ilustracyjne/fot. Pixabay
REKLAMA

– Miasto stołeczne Warszawa nie czuło się w moralnym obowiązku pomóc stadu kóz, z którego połowa, czyli ok. 30 sztuk, przypłaciła zabawę miasta w ekologię swoim życiem – brzmi oświadczenie Animal Rescue w związku z padnięciem kóz na wyspie na Wiśle.

Fundacja poinformowała na Facebooku, że około godz. 3 w nocy udało się zebrać wszystkie zwierzęta z wyspy i przetransportować je w bezpieczne miejsce. Ewakuację zwierząt utrudniały silny wiatr i opady deszczu.

REKLAMA

Według Animal Rescue, miasto stołeczne Warszawa nie umiało wskazać odpowiedniego miejsca, do którego można by przewieźć zwierzęta. Kozy ostatecznie trafiły do gospodarstwa użyczonego fundacji przez jedną z wolontariuszek.

– Miasto nie czuło się w moralnym obowiązku pomóc zwierzętom, których połowa, czyli ok. 30 sztuk przypłaciło zabawę miasta w ekologię swoim życiem podkreśliła fundacja.

Zdaniem fundacji, scenariusze stołecznych władz polegały albo na pozostawieniu kóz na wyspie, albo na oddaniu ich właścicielowi, który w ocenie Animal Rescue znęcał się nad nimi ze szczególnym okrucieństwem. Żadne z tych rozwiązań nie było dla fundacji do zaakceptowania. Przeciwko właścicielowi kóz, który jest obcokrajowcem, jest prowadzone postępowanie. Mężczyźnie przedstawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Dla fundacji problemem okazało się również niezwrócenie przez władze miasta uwagi na to, że w ich projekcie biorą udział zwierzęta, które są niezakolczykowane i nie posiadają numeru stada. Kozy w związku z tym pozbawione były ochrony i nadzoru Powiatowego Lekarza Weterynarii.

– Ten błąd ratusza sprawił, że żadne współpracujące z nami gospodarstwo nie mogło ich przyjąć nie ryzykując utraty swojego numeru stada – wyjaśniła fundacja. Zwierzęta musiały trafić w odizolowane miejsce na okres kwarantanny, a nie mogły wrócić do właściciela ze względu na brak odpowiednich do tego warunków.

W otrzymanym przez Animal Rescue gospodarstwie brakuje m.in. słomy i siana. Fundacja zapowiedziała zbiórkę pieniędzy na pomoc kozom oraz adaptację i utrzymanie gospodarstwa. Informacje na ten temat powinny zostać opublikowane na profilu fundacji na Facebooku.

Animal Rescue zwróciła się do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, aby przy następnym ekoprojekcie miasto postawiło na „bezdomnych z kosami, a nie kozami”.

Na wiślanej wyspie znaleziono w niedzielę 12 martwych kóz. Przebywały na wyspie w ramach ekologicznego projektu warszawskiego ratusza. Według Animal Rescue łącznie ze stada liczącego 60 kóz, 30 zostało żywych. Kozy były wynajęte przez ratusz od hodowcy z Dagestanu. Zwierzęta miały wyjadać rosnącą na wyspie trawę, by ułatwić gniazdowanie nadwiślańskim ptakom. Jak informowała Animal Rescue, kóz pilnował na czarno bezdomny, który powiedział, że pozostałe padłe zwierzęta zakopał, a część wyrzucił do Wisły.

Źródło: PAP

REKLAMA