Orzeł „tonie” w Bałtyku. MON wciąż nie podjął decyzji w sprawie remontu jedynego nadającego się do służby okrętu podwodnego

ORP Orzeł. Źródło: Wikipedia
ORP Orzeł. Źródło: Wikipedia
REKLAMA

Eksperci Instytutu Jagiellońskiego wskazują na jak najszybszą potrzebę remontu okrętu podwodnego ORP Orzeł. Ostanie incydenty na Bałtyku wskazują, że jesteśmy całkowicie bezradni wobec działań rosyjskiej floty podwodnej. 

ORP Orzeł, jedyny nadający się do użytku okręt podwodny naszej Marynarki Wojennej, stoi niesprawny w porcie. Stocznia, która zaoferowała jego naprawę, wciąż nie otrzymała decyzji ze strony MON. Tymczasem Polska utraciła zdolność do obrony wód Bałtyku przed rosyjskimi okrętami podwodnymi.

REKLAMA

Przywrócenie ORP Orzeł do służby to jedynie pierwszy z trzech etapów odbudowy polskich sił podwodnych – twierdza eksperci Instytutu Jagielońskiego. Kolejne to zakup lub wynajęcie tymczasowego okrętu podwodnego za kilka lat, a potem budowa nowych okrętów w polskich stoczniach. Instytut Jagielloński apeluje do MON o wdrożenie tego trzyetapowego planu naprawczego, który pozwoli bronić polskiego Bałtyku.

Rosyjskie okręty robią co chcą na polskich wodach, co pokazuje incydent z maja 2018 r. kiedy na naszych plażach znaleziono pociski sygnalizacyjne podchodzące z rosyjskich okrętów podwodnych. Pociski te nie mogły, zdaniem ekspertów, trafić tam przypadkiem. W tym czasie nasze okręty podwodne rdzewieją niesprawne w porcie: dwa 50-letnie okręty Kobben mają zostać wycofane ze służby w przyszłym roku. Niesprawny jest trzeci okręt, ORP Orzeł, który stoi w remoncie od pięciu lat. Żaden z nich nie obroni polskiego kawałka Bałtyku przed rosyjskimi okrętami. Nie dadzą rady zrobić tego także dwie 40-letnie fregaty, ani 40-letnie śmigłowce.

Ze względów budżetowych program Orka (zakup nowych okrętów podwodnych z rakietami manewrującymi) przeniesiony został, według informacji resortu obrony, na „po 2023 r.”. Od wielu miesięcy zapowiadane jest wprowadzenie „zdolności pomostowej” – zakup lub wynajem używanego okrętu podwodnego. Oprócz deklaracji nie ma jednak widocznych efektów. Nic nie zostało też zrobione, żeby przywrócić sprawność jedynego okrętu, który się jeszcze do tego nadaje – ORP Orzeł.

Historia z pociskami sygnalizacyjnymi i liczne incydenty w Szwecji w ciągu ostatnich lat pokazują, że rosyjskie okręty podwodne są na Bałtyku bezkarne. Instytut Jagielloński od wielu lat apeluje o odbudowę Marynarki Wojennej, Program „Dostęp do morza zobowiązuje!”.

„Bałtyku nie da się obronić samymi deklaracjami, tylko okrętami. Chcemy zwrócić uwagę Ministerstwa Obrony Narodowej na konieczność wdrożenia planu naprawy polskich sił podwodnych. Wiemy, że Marynarki Wojennej nie da się odbudować z dnia na dzień. Do tego potrzebna jest wieloletnia, skoordynowana praca” – piszą eksperci Instytutu

Ich zdaniem ekspertów Instytutu Jagiellońskiego odbudowa polskich sił podwodnych powinna obejmować trzy etapy. Pierwszy powinien umożliwić przywrócenie sprawności i modernizacji ORP Orzeł. To zapewni nam obronę na kilka najbliższych lat oraz możliwość szkolenia załóg.

Kolejny powinien polegać na wdrożeniu „rozwiązania pomostowego”, żeby móc bronić się w perspektywie kilku – kilkunastu lat. Trzeci etap powinien polegać na uruchomieniu budowy w polskich stoczniach nowych okrętów podwodnych. One bronić nas zaczną za kilkanaście lat.

Trzydziestoletni okręt podwodny ORP Orzeł może być sprawny za dwa lata. I przez kolejnych kilkanaście, ale nie dłużej. Zakup lub leasing „pomostowego” okrętu to dwa lata procedur i uzgodnień, a potem trzy lata remontu i modernizacji- okręt ten będzie gotowy za pięć lat.

Z kolei budowa nowych okrętów to dwa lata procedur, a potem 6-7 lat budowy pierwszego okrętu. Jeśli przetarg ruszy w 2023 r., to zanim pierwszy okręt wejdzie do służby, minie co najmniej 10 lat.

Żeby zweryfikować te hipotezy, eksperci Instytutu Jagiellońskiego dokonali analizy procesu
pozyskiwania przez MON nowego typu uzbrojenia na przykładzie pomostowego okrętu podwodnego. Wynika z niej, że w procedurę zaangażowanych będzie minimum sześć instytucji: MON, Sztab Generalny WP, Inspektorat Marynarki Wojennej, 3 Flotylla Okrętów, Inspektorat Uzbrojenia i Departament Polityki Zbrojeniowej MON.

Zanim taki „tymczasowy” okręt trafi do służby operacyjnej, trzeba będzie pozbierać dostępne oferty, wybrać oferenta, sprawdzić stan techniczny okrętu, uzgodnić warunki umowy, ustalić jaki będzie zakres prac remontowych i modernizacji, przygotować polską stocznię, wybrać zagranicznego dostawcę technologii, przeprowadzić prace stoczniowe, wyszkolić załogę.

Taki proces zajmuje 4-5 lat. Dziś MON znajduje się dopiero na jego początku, jeszcze nie wskazał żadnej spośród dostępnych ofert na sprzedaż lub leasing używanego okrętu.

Do momentu wdrożenia pomostowej jednostki do służby operacyjnej pozostaje tylko możliwość wyremontowania i unowocześnienia okrętu podwodnego ORP Orzeł. Hindusi i Rosjanie mają podobne okręty w podobnym wieku i je modernizują. Wietnamczycy i Algierczycy wykorzystują takie okręty, pływają nimi i przeprowadzają, jak parę tygodni
temu w Algierii, strzelania rakietami manewrującymi.

ORP Orzeł stoi od pięciu lat niesprawny, nie wychodzi w patrole w morze, o jakimkolwiek strzelaniu nie wspominając. Polski okręt także może być sprawny i wrócić do służby – twierdzą eksperci Instytutu.

REKLAMA