Postępowe środowiska Holandii wskazują, że zakaz noszenia integralnych strojów islamskich przez kobiety w miejscach publicznych niczego nie zmienił i żadna muzułmanka nie została ukarana z tego powodu mandatem. Zakaz miał za to tylko wywołać przypadki agresji społecznej wobec muzułmanek.
Zwolennicy zakazu podnoszą, że policja jest tu zbyt wyrozumiała i po prostu unika społecznie niewygodnych konfrontacji. Tak, czy inaczej, od początku wprowadzenia zakazu noszenia burek w Holandii nikt nie został tam jeszcze ukarany grzywną.
Okazje jednak były. Pracownicy transportu miejskiego zgłosili 35 przypadków kobiet w nikabach i burkach, które jeździły w takich strojach w autobusach, tramwajach, czy pociągach. W dwóch przypadkach wezwano policję, ale mandatów nie wystawiono.
„Postępowcy” chcieliby ponownej debaty nad wprowadzonym od 1 sierpnia prawem. Deputowani rządzącej Partii ludowej (VVD) i chadecy (CDA) chcą, by rząd zaczął po prostu działać i egzekwował przepisy wobec kobiet, które łamią prawo. Chcą też, by mandaty mogła nakładać także straż miejska.
Lewica zbiera „przypadki dyskryminacji” i twierdzi, że ta ustawa wywołała wzrost agresji wobec muzułmanek, nawet takich, które tylko noszą islamskie chusty. Zakaz noszenia burek dotyczy budynków administracji, szkół, uczelni, szpitali i transportu publicznego.
Źródło: Alnas.fr