Łódzkie: strażacy pojechali poćwiczyć nurkowanie, a dokonali makabrycznego odkrycia

Straż pożarna / fot. PAP
Straż pożarna / fot. PAP
REKLAMA

„Strażacy z Sieradza pojechali na ćwiczenia. Szykowali się do nurkowania, kiedy dostrzegli, że na środku zbiornika ponad lustro wody wystaje dach auta. Zaplanowane manewry zmieniły się w nagłą akcję ratunkową. Nurkowie dostali się do samochodu i w kabinie znaleźli mężczyznę. Wydobyto go na brzeg i reanimowano. Bez skutku” – czytamy na Fakt.pl.

Ćwiczenia odbywały się kilka km za Sieradzem na zbiorniku wodnym Próba. To miejsce jest dość popularne wśród wędkarzy. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce wydawało się, że tego dnia nikt nie wybrał się jednak na ryby. Kiedy zaczęli się rozpakowywać dostrzegli coś niepokojącego. Na tafli wody zobaczyli dach samochodu.

REKLAMA

Wtedy bezzwłocznie ruszyli do akcji. – Manewry natychmiast zamieniły się w akcję ratunkową. Nurkowie podpłynęli do auta i sprawdzili wnętrz kabiny. Znaleźli w niej mężczyznę. Wydobyto go na brzeg. Do przybycia pogotowia ratunkowego trwała resuscytacja poszkodowanego – mówił Jędrzej Pawlak, rzecznik komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.

Niestety na ratunek było za późno. Mimo podjętej reanimacji nie udało się uratować mężczyzny. Przyczyny jego śmierci powinny zostać ustalone po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Śledczy biorą teraz pod uwagę każdy scenariusz, ale najbardziej prawdopodobne są dwa: zaśnięcie albo zasłabnięcie w samochodzie. Źle zaparkowany i zabezpieczony pojazd prawdopodobnie sam stoczył się do wody.

Źródło: Fakt.pl

REKLAMA