Postęp i tolerancja nie dla wszystkich. Mężczyzn wciąż można dyskryminować. Ustawa „Mama plus” dowodem na feministyczny charakter rządów PiS

Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay
REKLAMA

Na 58 tys. wniosków o przyznanie rodzicielskiej emerytury, tylko 172 formularze złożyli mężczyźni. Na stronach „Dziennika Gazety Prawnej” i „Radia Maryja” pojawiają się głosy, że pisowska ustawa dyskryminuje ojców.

Rządowa ustawa „Mama plus”, którą prezydent Andrzej Duda podpisał w lutym, została skrojona na typowo feministyczną modłę i zawiera w sobie takie nowe wynalazki z zachodu jak „pozytywna dyskryminacja”.

REKLAMA

Oznacza to, że nowe świadczenia zostały tak przygotowane, aby tylko matki mogły z nich korzystać. W oczywisty sposób dezawuuje to rolę ojca.

Co więcej pisowscy oficjele wcale nie kryją się z tym, że taki właśnie był ich zamiar. Jest to dość sprytne zagranie, ponieważ pod płaszczykiem walki o prawa kobiet mogą ograniczyć swoje populistyczno-socjalistyczne oferty tylko do jednej płci, a przez to zmniejszyć ryzyko doszczętnego wykrwawienia budżetu.

– Ustawa jest tak skonstruowana, że w pierwszej kolejności świadczenie zapewnia minimalną emeryturę matkom, które nie spełniają wymogów uzyskania minimalnej emerytury bądź tę emeryturę mają niższą i wtedy mają wypłacaną różnicę. Z tego przepisu wynika, że gdy matka nie żyje lub została pozbawiona praw rodzicielskich, czyli nie wychowywała dzieci, to to świadczenie może być również przyznane w takiej samej sytuacji ojcu, jeśli nie ma takich uprawnień. Tak jest zapisany ten przepis i na dzisiaj nie przewidujemy zmian w tym zakresie – powiedział wiceminister rodziny pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.

Czy kobiety w Polsce są tak bardzo uciskane, że należy im się specjalne traktowanie? Okazuje się, że – co by nie roiły sobie feministki – sytuacja jest zupełnie odwrotna, świadczą o tym choćby statystyki dotyczące samobójstw.

Polska jest w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o liczbę skutecznych prób samobójczych i to nawet pomimo tego, że nasze kobiety bardzo rzadko odbierają sobie życie (6. najlepszy wynik w UE). 15 osób dziennie popełnia w Polsce samobójstwo. 12 z nich to mężczyźni.

Polska statystyka dotycząca samobójstw przewyższa zarówno średnio światową, jak i europejską. Wskaźnik samobójstw dla Polski to 16,2 na 100 tys. mieszkańców, podczas gdy światowa średnia to 10,5 na 100 tys., a europejska – 13,7 na 100 tys. Jest to znacząca „nadwyżka”, którą w naszym kraju wyrabiają praktycznie sami mężczyźni.

Jakie są powody takiego stanu rzeczy? Trudno to określić, ale można domniemywać. Polska jest w okresie przemian kulturowych i upadku konserwatywnych wartości. Nastąpiła poważna feminizacja dyskursu społecznego – robiące dziś za autorytety feministki obarczają za wszystko winą „białych mężczyzn w wieku średnim”. Jednocześnie przed tymi samymi mężczyznami, którym nieustannie zarzuca się mizoginię, patriarchalizm i tworzenie nierówności, stawia się wciąż konserwatywne wymagania.

W wyniku takiego systemu polscy mężczyźni są tak samo piętnowani i dyskryminowani jak mężczyźni na ideologicznie lewicowym zachodzie Europy, a jednocześnie wciąż wywiera się na nich presję, aby dalej spełniali takie role, jak utrzymujący rodziny i dający ochronę materialną i niematerialną, mężczyźni z tradycyjnego wschodu.

Przyjmując taki pryzmat na postrzeganie tego problemu, winą za ogromną liczbę samobójstw wśród polskich mężczyzn, obarczyć można radykalne feministki i zindoktrynowane przez nie polskie kobiety. Jak widać w to szaleństwo popadło również Prawo i Sprawiedliwość, mieniące się przecież partią prawicową.

Źródło: Radio Maryja/Dziennika Gazeta Prawna/Raport WHO z 10.09.2019/Noizz/Nczas.com

REKLAMA