Skarb Państwa musi zapłacić 35 tysięcy złotych na cele społeczne za… smog. To pokłosie wyroku sądu, który przyznał rację m.in. Jerzemu Stuhrowi. Aktor twierdzi, że przez zanieczyszczone powietrze ma przewlekły kaszel.
Ten precedensowy wyrok, który na razie jest nieprawomocny, zapadł we wtorek. Oprócz Stuhra pozwy złożyli dziennikarz Mariusz Szczygieł oraz tłumacz Tomasz Sadlik. Oskarżyli oni państwo polskie za naruszenie prawa do korzystania z niezanieczyszczonego powietrza.
Sąd dał wiarę Stuhrowi, jakoby jego problemy z kaszlem wynikały właśnie ze smogu. Zastanawiające w tym wszystkim jednak są świadome życiowe wybory znanego aktora. Przez kilka lat borykał się bowiem z guzem przełyku, który wywołany był paleniem papierosów. A konkretnie – dwóch paczek dziennie.
– Niemądrze robiłem, bo w młodości byłem palaczem, pod dwie paczki papierosów dziennie podchodziłem (…) Parę lat temu nagle mi cygara zasmakowały, ale paliłem w bardzo niewielkich ilościach – zdradzał kilka miesięcy temu w rozmowie z portalem medme.pl Stuhr.
Tego jednak sąd pod uwagę nie wziął. Uznał, że obecne problemy Stuhra w całości wynikają z zanieczyszczonego powietrza, czemu winne jest państwo polskie.
Trudno nie odnieść wrażenia, że sprawa ma wymiar stricte polityczny. Aktor Stuhr, który coraz częściej politykuje i poucza rodaków na lewo i prawo, jak powinni głosować, chciał zagrać na nosie państwu. Powstaje pytanie, czy teraz każdy celebryta, który czuje się w związku ze smogiem pokrzywdzony, będzie zalewał sądy absurdalnymi pozwami?
Bo że podobne roszczenie przykładowego Kowalskiego z miejsca trafiłoby do niszczarki, chyba nikt nie ma wątpliwości.
Podobny wniosek swego czasu złożyła inna celebrytka, aktorka Grażyna Wolszczak. Pozwała zarówno Skarb Państwa, jak i miasto stołeczne Warszawa. Na osobistą prośbę prezydenta Warszawy z ramienia Platformy Obywatelskiej Rafała Trzaskowskiego pozew jednak wycofała. Przeciwko Skarbowi Państwa już nie.
