Niemcom grozi polityczne tornado? Ekspert: „Jeszcze nigdy rządzące elity nie oddaliły się tak od społeczeństwa”

Angela Merkel/fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Angela Merkel/fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
REKLAMA

Według badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Duisburg-Essen niemiecka elita polityczna jest coraz lepiej wykształcona i coraz bardziej jednorodna. Według socjologa Michaela Hartmanna nie jest to pozytywny trend. Elity oddalają się bowiem od społeczeństwa.

W obecnym rządzie Angeli Merkel 94 proc. jego członków ma wyższe wykształcenie. W niemieckim społeczeństwie odsetek ten wynosi 18 proc. „Do 2009 roku zawsze było kilku ministrów, którzy mieli tylko małą maturę albo wykształcenie zawodowe” – piszą naukowcy.

REKLAMA

Za symboliczny zdaniem badaczy można uznać fakt, że tendencja ta jest też bardzo wyraźna w tradycyjnie robotniczej Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Wśród szeregowych członków liczba osób z wyższym wykształceniem wynosi 40 proc. A wśród posłów do Bundestagu – 90 proc.

Socjolog Michael Hartmann, który był jednym z autorów badania i od lat zajmuje się tym tematem, powściąga entuzjazm, bo uważa, że wcale nie jest to korzystny trend. „Ludzie z wyższym wykształceniem myślą inaczej, mówią inaczej, mają inne zainteresowania i co innego jest dla nich ważne niż dla reszty społeczeństwa. I jest to charakterystyczne dla przedstawicieli wszystkich partii” – mówi PAP naukowiec z Uniwersytetu Duisburg-Essen.

Rosnąca jednorodność politycznej elity i to, że w coraz mniejszym stopniu odzwierciedla ona strukturę społeczeństwa, powoduje według Hartmanna, że staje się ona niewrażliwa na problemy reszty ludzi.

„Pochodzenie społeczne przedstawicieli elit ma realne konsekwencje. Determinuje ono sposób, w jaki postrzegają oni rzeczywistość społeczną, zwłaszcza kwestie socjalne” – tłumaczy socjolog. „Pokazuje to nasze badanie z udziałem około 1000 przedstawicieli elit rozumianych szeroko, czyli tych ludzi, którzy mają w Niemczech władzę. A więc członkowie rządu, najważniejsi menadżerowie, sędziowie, wysocy rangą urzędnicy administracji, redaktorzy naczelni czy wydawcy. Ci, którzy dorastali w bogactwie, czy chociażby w dobrobycie, dużo mniej poważnie traktują nierówności społeczne niż ci, którzy pochodzą z rodzin robotniczych” – mówi naukowiec.

Jednocześnie według badań w niemieckiej elicie politycznej jest też coraz więcej kobiet. 30 lat temu stanowiły jedynie 16 proc. składu rządu, a dziś – 50 proc.

„Córki wyemancypowanego mieszczaństwa od 1990 roku wypierają dzieci robotników” – interpretuje Michael Hartmann.

(PAP)

REKLAMA