Robert de Niro oskarżony o molestowanie. A przecież był taki „postępowy”…

Robert De Niro i prezydent USA Donald Trump/ YouTube/ PAP
Robert De Niro i prezydent USA Donald Trump/ YouTube/ PAP
REKLAMA

Rewolucje ponoć zjadają własne dzieci. Aktor Robert de Niro może być tego przykładem. Jak to w przypadku komediantów bywa, świetny aktor, ale już nie koniecznie człowiek bardzo rozumny, co znamy z Polski, pada ofiarą popieranego przez siebie „postępu”.

Tym razem chodzi o akcję MeToo, a była asystentka oskarża De Niro o molestowanie. Wcześniej zwolnił ją z pracy, podobno za oglądanie Netflixa. Pokrzywdzona twierdzi, że gwiazdor dyskryminował ją i obrażał.

REKLAMA

Asystentka Roberta De Niro to Chase Robinson. Wystąpiła na drogę sądową i wniosła pozew o 12 mln dol. Aktor miał ją molestować i się nad nią znęcać. Robinson była dyskryminowana ze względu na swoją płeć, a aktor zwracał się do niej seksistowskim językiem. Obrażał ją, że jest „s@#$ą”, „dz@#$ą” oraz „biurową żoną”. Była asystentka gwiazdora miała być poniżana za bycie kobietą.

Modne dziś feministyczne oskarżenia to podwójny cios dla aktora, który był kojarzony z hollywoodzkim „obozem postępu”. Tymczasem Robinson mówi; „Nie akceptował faktu, że kobiety powinny być traktowane na równi z mężczyznami. Nie przejmował się tym, że dyskryminacja ze względu na płeć w miejscu pracy narusza prawo”. Chase Robinson zaprzecza też wszystkim zarzutom, za które wyrzucono ją z pracy.

Ustalaniem prawdy niech zajmuje się sąd, ale znając niewyparzony język aktora coś pewnie da mu się przylepić. Dodatkowo de Niro był dotąd niemal noszony w tym środowisku na rękach za ataki na prezydenta Donalda Trumpa. Za „p….ć Trumpa” wygłoszone na gali oskarowej urządzono mu owację na stojąco.

O swoim prezydencie mówił także: „On jest tak rażąco głupi. To śmieć. Pies. Świnia. Oszust, g*** artysta (…) To idiota”. Tymczasem, kto „postępem wojuje, od postępu może też upaść…” Chyba, żę okaże się, że istnieją „molestanci” równi i równiejsi.

Źródło: DoRzeczy

REKLAMA