Koniec tolerancji dla bredni Wałęsy. Opozycja odcina się od jego „pajacowania”. Skrytykował go nawet własny syn…

Lech Wałęsa. Foto: PAP/DPA
Lech Wałęsa. Foto: PAP/DPA
REKLAMA

Lech Wałęsa bezpardonowo atakując Kornela Morawieckiego, dzień po jego pogrzebie przekroczył pewną granicę tolerancji. Odwrócił się od niego nawet „salon”. Nazwanie Morawieckiego zdrajcą ściągnęło na niego krytykę polityków z całego spektrum. Skrytykował go nawet jego syn Jarosław.

Lech Wałęsa przez wiele lat mówił brednie i nonsensy. Obraził przy tym bardzo dużo ludzi, przede wszystkim tych, których uważał za przeciwników politycznych, tych, którzy kwestionowali albo tylko wątpliwi w jego polityczną niewinność (sprawa jego agenturalnej przeszłości) albo tych, którzy w jego mniemaniu mogli być więksi od niego.

REKLAMA

1. Na Facebooku umieścił grafikę z Karolem Wojtyłą (późniejszy papież Jan Paweł II) z rzekomymi słowami „Patriotycznym obowiązkiem KAŻDEGO Polaka jest sumienna współpraca z naszymi przyjaciółmi z Gestapo”.
2. Stwierdził, że Jarosław Kaczyński doprowadził do katastrofy Smoleńskiej, wydając plecenie lądowania samolotu (JK nie było na pokładzie samolotu). Twierdził też, że JK jest chory psychicznie i od sądu żądał, żeby zbadał prezesa PiS.
3. W dniu pogrzebu premiera Jana Olszewskiego o nim: „Premier Olszewski chciał pozostać przy korycie, …to prowokator nieodpowiedzialny”.

To tylko mała część insynuacji człowieka pozbawionego wszelkiej kultury, taktu, sprawiającego wrażenie kogoś z buszu, politycznego jaskiniowca. Wałęsa mógł długo obrażać ludzi, ponieważ korzystał z politycznej protekcji opozycji, która jego głupotę traktowała jako użyteczne narzędzie do walki z rządem i z PiS-em. Popierano go niemal do końca. Na niedzielnej konwencji PO-KO, dzień po pogrzebie, podczas której Kornelowi Morawieckiemu zarzucił zdradę i nazwał go zdrajcą, schodząc z trybuny, dostał oklaski. Widocznie jednak, w obliczu wyborów „salon” doszedł do słusznego wniosku, że taka postawa przynosi straty, a nie zyski i politycy opozycji jak na komendę zaczęli krytykować Wałęsę.

„Z całym szacunkiem dla Lecha Wałęsy, a jest za co go szanować, z jego wypowiedzią się absolutnie nie zgadzam” – powiedział w poniedziałek w Gdańsku b. prezydent Bronisław Komorowski, komentując niedzielną wypowiedź Wałęsy pod adresem Kornela Morawieckiego.

„To są słowa skandaliczne, niedopuszczalne, szczególnie dzień po pogrzebie. To przykre, że one padły” – powiedział w poniedziałek prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz w Bielsku-Białej komentując niedzielną wypowiedź Lecha Wałęsy pod adresem Kornela Morawieckiego.

„Jest czas i miejsce na pewne słowa; to nie był dobry moment, by określać pewne rzeczy w taki sposób. To był błąd ojca” – mówił Jarosław Wałęsa, odnosząc się do wypowiedzi Lecha Wałęsy nt. Kornela Morawieckiego podczas konwencji KO. Dodał, że prosił ojca, by skupił się na pozytywnym przekazie.

Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała we wtorek, że „niektóre rzeczy, o których mówił Lech Wałęsa na niedzielnej konwencji KO, przyjęła z dużym ubolewaniem; żałuję, że pan prezydent w ogóle używał takich słów i mówił w taki sposób”.

Szef PO Grzegorz Schetyna: „Przez lata współpracowałem z Kornelem Morawieckim, dlatego powiedziałem, że nie zgadzam się z wypowiedzią Wałęsy na jego temat”.

„Nie podobały mi się słowa Lecha Wałęsy o Kornelu Morawieckim, którego uważam za jednego z bohaterów naszej niepodległości – powiedział w poniedziałek wiceszef PO Tomasz Siemoniak.

Słowa Wałęsy skrytykowali oczywiście przedstawiciele rządu: syn zmarłego premier Mateusz Morawiecki oraz rzecznik rządu Piotr Müller oraz inni przedstawiciele rządzącej formacji i nie tylko. Robert Winnicki, jeden z liderów Konfederacji powiedział: „Człowiek, który był kapusiem w okresie PRL-u nie ma dzisiaj prawa wyzywać od zdrajców ludzi zasłużonych, takich jak Kornel Morawiecki”.

Jak na to zareagował Lech Wałęsa? Zero refleksji. Obrażony oświadczył, że będzie głosował na PSL, a nie na PO. To dowód, że ex-prezydent nie jest w stanie zrozumieć rzeczywistości i nie panuje nad samym sobą. Wałęsa to problem nie polityczny, ale medyczny i trzeba mu pomóc.

Źródło: PAP, TVP Info, Planeta

REKLAMA