
Opanowany, spokojny, stonowany – tak usilnie starano się przedstawiać Donalda Tuska. Przewodniczący Rady Europejskiej nie jest jednak tak „idealny”. W ostatnim czasie coraz częściej puszczają mu nerwy, a swoje żale wylewa na Twitterowym koncie.
Do komicznej, jak na warunki dużej polityki, sytuacji doszło dziś na linii Donald Tusk – Boris Johnson. Były premier postanowił przenieść „negocjacje” z gruntu prywatnej rozmowy na social mediach. Choć jak możemy się domyślać, w zamiarze, chodziło o pokazanie światu dobrej woli, to jednak dobór słów i sam przekaz pokazał, że Tuskowi w temacie Brexitu po prostu puszczają nerwy.
– Stawką nie jest wygrana w jakiejś głupiej grze. Stawką jest przyszłość Europy i Wielkiej Brytanii, a także bezpieczeństwo i interesy naszych ludzi. Nie chcesz umowy, nie chcesz przedłużenia, nie chcesz odwołania, quo vadis? – napisał na twitterze Donald Tusk.
Wiadomym jest, że od kilkunastu tygodni panowie Tusk i Johnson prowadzą bardzo zażartą dyskusję na temat ostatecznego kształtu umowy brexitu. Niedawno Tusk nie zgodził się na usunięcie z dokumentu wątku Irlandii.
Eksperci podkreślają, iż sam fakt przeniesienia dyskusji do social mediów nie jest niczym nowym. W tym jednak przypadku należy spojrzeć na formułę jaką narzucił Donald Tusk. W kilku prostych zdaniach pokazał on, że jest autentycznie zdenerwowany, co nigdy nie jest dobrą cechą w negocjacjach o tak wysokiej randze.
.@BorisJohnson, what’s at stake is not winning some stupid blame game. At stake is the future of Europe and the UK as well as the security and interests of our people. You don’t want a deal, you don’t want an extension, you don’t want to revoke, quo vadis?
— Donald Tusk (@eucopresident) October 8, 2019
Źródło: Twitter.com/eucopresident / NCzas.com